Dobrego dnia z Ojcem Pio
12 PAŹDZIERNIKA: Bóg cię kocha. Odpowiedz na Jego miłość, jak możesz najlepiej.    

Jesteśmy małżeństwem, które stosunkowo niedawno przejrzało na oczy. W 2017 roku przeżyliśmy nawrócenie podczas kursu przedmałżeńskiego. Myśleliśmy wtedy: „odmieniło się całe nasze życie, narodziliśmy się na nowo”.

Wiem, że dawno do Ciebie nie pisałem. Gdzie te czasy, gdy listy wymienialiśmy z regularnością godną szwajcarskich zegarków? Wiele razy zastanawiałem się nad tym, co spowodowało, że nasze skrzynki listowe służą przeważnie do składowania reklam i bankowych powiadomień.

Przyłapywałam się na tym, że gdy brakowało mi inspiracji, entuzjazmu w trakcie trudnego dnia albo pragnęłam przenieść się w wyobraźni w baśniowe miejsce, słowa wypływające spod pióra Tolkiena przynosiły mi spełnienie tych potrzeb i jeszcze więcej... czego nie umiałam nazwać. Sięgałam po coraz dłuższe fragmenty jego książek, a nawet... listów.

Żyjemy w złotej erze wysypu internetowych blogów, vlogów i kanałów poruszających sprawy z niemal każdej sfery życia, proponujących wciąż nowe rady, jak żyć, jak się odżywiać, jak uprawiać sport, jak budować relacje, jak gotować, jak umawiać się na randki, jak organizować swój czas, jak myśleć, jak postępować, jak stać się szczęśliwszym, jak być bardziej produktywnym, jak w tym wszystkim nie zwariować… Niektóre kanały mają nie tylko tysiące, ale miliony odsłon i subskrybentów. Ich prowadzący stają się niczym nowi „guru”: „autorytety”, „przewodnicy”, „mistrzowie”. Jak wyjaśnić ten fenomen? Jakie są jego konsekwencje?

Jest jakaś nie do końca dająca się uchwycić różnica semantyczna między autorytetem, który się ma, a autorytetem, którym się jest. I – o dziwo – „mieć” okazuje się czymś więcej niż „być”. Można być autorytetem w dziedzinie liryki czeskiej albo haftu krzyżykowego – osoba tak nazwana to godny zaufania ekspert. A „mieć autorytet”? Tu sprawa jest głębsza, a przez to jakby mniej semantycznie jasna.

Gdy jako szesnastolatek rozpoczynałem swą przygodę z wiarą, naturalną koleją rzeczy sięgnąłem po tekst Pisma Świętego. Zaczytywałem się Ewangelią i z każdym akapitem odkrywałem, jak wspaniały jest Chrystus. Na białej ścianie nad łóżkiem wypisałem trzy najpiękniejsze wersety z Nowego Testamentu. Jeden z nich dotyczył właśnie przyjaźni, ponieważ głęboko we mnie tkwiło przeświadczenie, że jest ona więcej niż dobrą znajomością lub mieszkaniem z kimś pod jednym dachem, ale nie potrafiłem sprecyzować właściwie jej istoty.

Nowy numer "Głosu Ojca Pio"

Głos Ojca Pio 149 (5/2024)

Głos Ojca Pio 149 (5/2024)

Nowe wydanie podejmuje kwestię stygmatów. W temat wprowadza artykuł o tym, jak wyglądała największa w historii zbrodnia dokonana na Jezusie. Potem dowiadujemy się o dzisiejszych sposobach stygmatyzacji ze...

Czytaj więcej

        


 

  1. Świadectwa
  2. Intencje do Ojca Pio

REKLAMA

WIDEO

Newsletter