Dobrego dnia z Ojcem Pio
WTOREK, 9 MAJA : Módlmy się, bo gorąca, żarliwa modlitwa przebija niebo i wyjednuje spełnienie obietnic Bożych. WTOREK, 6 CZERWCA : Bóg mówi do tych, którzy pokornie nastawiają uszu. WTOREK, 4 LIPCA : Niech w naszym sercu zawsze płonie ogień miłości. WTOREK, 30 MAJA : Bądź wierny Bogu, dochowując złożonych Mu obietnic. WTOREK, 28 LUTEGO : Często duch jest ochoczy do wypełnienia woli Bożej, ale ciało słabe. WTOREK, 27 CZERWCA : W życiu duchowym trzeba kierować się czystymi intencjami, dobrą wolą, odrzucić uprzedzenia i przesadną obawę. WTOREK, 26 LIPCA: Postępujmy tak, aby Bóg widział w nas tylko samo dobro. WTOREK, 23 MAJA : Dusza winna się smucić tylko z jednego powodu: obrazy Boga. WTOREK, 21 LUTEGO : Radość rodzi się z rozkoszowania się posiadaniem tego, co się kocha. WTOREK, 20 CZERWCA : Oddajmy serce Bogu i nie próbujmy zachować go dla siebie. WTOREK, 2 MAJA : Bóg mówi do tego, który jest pokorny. WTOREK, 18 LIPCA : Cierpliwość pozwala znosić przeciwności i nie poddawać się. WTOREK, 16 MAJA : Życie bez miłości jest gorsze od śmierci. WTOREK, 13 CZERWCA : Na ziemi konieczna jest zima do praktykowania wyrzeczeń i tysiąca małych, ale pięknych cnót, które nabywa się w czasie oschłości. WTOREK, 11 LIPCA : Prośmy Pana, żeby nigdy nam nie zezwolił zamknąć serca na Jego głos. ŚRODA, 7 CZERWCA : Bóg chce z twojej duszy uczynić jedno z sobą. ŚRODA, 5 LIPCA : Kiedy daje nam się we znaki utrapienie albo słabość ducha, biegnijmy do stóp krzyża i złączmy swoje doświadczenie z wonią nieba, a niewątpliwie doznamy pociechy i ożywienia. ŚRODA, 31 MAJA : Niech twego spokoju nie burzą drwiny głupców. ŚRODA, 3 MAJA : Im bardziej będziesz się upokarzał, tym bardziej Bóg cię będzie wywyższał. ŚRODA, 28 CZERWCA : Nie martw się długim szukaniem Boga: On przecież jest w twoim wnętrzu. ŚRODA, 27 LIPCA: Miłość Pana nigdy nie opuści twego serca, jeśli tylko nie zaprzestaniesz się modlić. ŚRODA, 24 MAJA : Zachowaj pokorę i poddanie się woli Bożej, a nic nie zaszkodzi twojej duszy. ŚRODA, 22 LUTEGO : Niech kotwicą łódki twego ducha będzie ufność w Bożą dobroć. ŚRODA, 21 CZERWCA : Zachowaj spokój i nie obawiaj się Bożego działania. ŚRODA, 19 LIPCA : Łagodność uśmierza gniew nawet wtedy, gdy za wyświadczone dobro spotyka nas niewdzięczność, zniewagi i obelgi. ŚRODA, 17 MAJA : Jeśli Bóg jest z tobą, któż może być przeciwko tobie. ŚRODA, 14 CZERWCA :  Trzeba nieustannie troszczyć się o formację swego serca i nie zaniedbywać niczego, co mogłoby przysporzyć szczęścia. ŚRODA, 12 LIPCA : Bóg jest w Dobru. ŚRODA, 10 MAJA : Postępujmy z żywą wiarą, mocną nadzieją i gorącą miłością na drodze do nieba. SOBOTA, 8 LIPCA : Jakże słodko jest żyć zawsze w cieniu Pana! SOBOTA, 30 LIPCA 2016: Nie oddawaj się pracy aż do tego stopnia, żeby duch twój tracił świadomość Bożej obecności. SOBOTA, 3 CZERWCA : Jeśli nie potrafisz dużymi krokami iść drogą prowadzącą do Pana, zadowól się małymi kroczkami. SOBOTA, 27 MAJA : Pan pełen dobroci chce się w tobie rozsławić. Tylko wystrzegaj się niewierności względem Niego i pozwól, by On w tobie działał. SOBOTA, 25 LUTEGO : Dzięki wstrzemięźliwości dusza panuje nad wszystkimi zmysłami: wzrokiem, dotykiem, smakiem, powonieniem i słuchem, powstrzymując je od dawania posłuchu nawet delikatnym podszeptom złego. SOBOTA, 24 CZERWCA : Uczciwe wypełnianie obowiązków łącz zawsze z czystymi intencjami i prawością serca. SOBOTA, 22 LIPCA : Choćby świat się zapadł, wszystko ogarnęły ciemności i zapanował kompletny chaos, Bóg nadal jest z nami. SOBOTA, 20 MAJA : Pokój jest prostotą ducha, jasnością umysłu, ukojeniem duszy, więzią miłości. SOBOTA, 17 CZERWCA : Po ujarzmieniu namiętności rodzi się w duszy wielkie ukojenie i pokój, które są nieodzowne do zjednoczenia z Bogiem. SOBOTA, 15 LIPCA : Dusza dobrotliwa, uprzejma i łagodna przyciąga ludzi pragnących ją naśladować w życiu oddanym Bogu. SOBOTA, 13 MAJA : Bądźmy zawsze ludźmi dobrej woli, która szuka tylko Boga i Jego chwały. SOBOTA, 10 CZERWCA : Zanim dusza wejdzie w posiadanie tajemnicy Najwyższego Króla, musi ogołocić się z dotychczasowego sposobu myślenia o sobie. SOBOTA, 1 LIPCA : Nie lękaj się zakusów szatana, ponieważ nie zdołają pokonać duszy czerpiącej moc z krzyża. PONIEDZIAŁEK, 8 MAJA : Coraz bardziej pokładaj ufność w Bożym miłosierdziu, jedynej ucieczce duszy. PONIEDZIAŁEK, 5 CZERWCA : Łaska, którą Pan cię obdarzył, ma uszlachetnić twoją duszę do doskonałego zjednoczenia się z Nim w miłości. PONIEDZIAŁEK, 3 LIPCA : Nie traćmy nigdy ducha i odwagi PONIEDZIAŁEK, 29 MAJA : Im bardziej surowa jest zima, tym bardziej lato obfituje w kwiaty i owoce. PONIEDZIAŁEK, 27 LUTEGO : Wiara daje moc wytrwania do końca. PONIEDZIAŁEK, 26 CZERWCA : Jeśli chcesz osiągnąć doskonałość, staraj się znosić swoje niedoskonałości. PONIEDZIAŁEK, 25 LIPCA: Czas przeznaczony na chwałę Boga i zbawienie duszy nie jest nigdy źle wykorzystany. PONIEDZIAŁEK, 24 LIPCA : Wszystko przemija, tylko Bóg pozostaje duszy, która umiała Go kochać. PONIEDZIAŁEK, 22 MAJA : Nie ma Boga tam, gdzie nie ma pragnienia Jego miłości. PONIEDZIAŁEK, 20 LUTEGO : Pierwszy odruch naszego serca to dążenie do Boga. PONIEDZIAŁEK, 19 CZERWCA : Staraj się wytrwać w postanowieniach, którymi natchnął cię Bóg, a one przeniosą twoje życie do wieczności. PONIEDZIAŁEK, 17 LIPCA : Radosna dusza jest w stanie stawiać czoło najbardziej gorzkim przeciwnościom. PONIEDZIAŁEK, 15 MAJA : Biedne i nieszczęśliwe są dusze, które rzucają się w wir trosk tego świata.
Dzień Babci i Dziadka - 21-22 stycznia fot. Joanna Tomaszewska

Dzień Babci i Dziadka - 21-22 stycznia

Oceń ten artykuł
(1 głos)

„Przepraszam, że zawracam ci teraz głowę, dzwoniąc w takiej chwili. Wiem, że nie masz czasu, żeby teraz rozmawiać. Chciałam tylko powiedzieć, że zaledwie raz spotkałam twoją babcię, ale zapamiętam ją do końca życia. Takich ludzi się nie zapomina”...

Modlitewnik z rodzinnymi zdjęciami
Babcia zmarła w maju. To był bardzo ciepły dzień. Wróciłam wczesnym popołudniem do domu. Z korytarza usłyszałam jej oddech, głośny i powolny. Rzuciłam na podłogę torebkę i weszłam do pokoju. Byli tam moja mama i brat. Babcia leżała w jasnej pościeli, w którą od czasu do czasu lekko uderzała zaciśniętą pięścią. Jej oczy wyglądały tak, jakby były za mgłą. Nikt nie rozmawiał. Nikt też nie odważył się wyjść z pokoju. Słychać było tylko jej oddech. Zanim zaczęła się agonia, zdążyła jeszcze powiedzieć: „Nawet nie wiecie, jak bardzo was kocham”.

Przy jej łóżku zawsze stał stolik z wysoką lampą. Leżał na nim modlitewnik, gruby od zdjęć całej rodziny, który powiększał się razem z nią. Babcia trzymała tam również obrazki z „kolęd”. Modliła się kilka razy dziennie i nie lubiła, kiedy jej ktoś przerywał. Siadała na wersalce tuż przy stoliku i ściszała telewizor. Potem zakładała grube okulary, brała swoją bordową „książeczkę” i zaczynała szeptać, przewracając strony i oglądając po raz kolejny zdjęcia nas wszystkich.

Mały raj
Mieszkaliśmy w parterowym domu. Dzielił go na dwie części wspólny korytarz. Układ pokoi był symetryczny: w jednej części mieszkaliśmy z bratem i rodzicami, a w drugiej nasi dziadkowie. Ten jeden budynek łączył dwa zupełnie różne światy. Nie tylko wystrój tych miejsc był inny, ale przede wszystkim ich klimat. U nas czas płynął szybciej, było więcej hałasu i pośpiechu. Poza tym ciągle jakieś przemeblowania. Ale kiedy przekraczało się ten magiczny korytarz i wchodziło na teren dziadków, czas nagle zwalniał. Tam nic się nie zmieniało. Białe ściany, stare, ciemne meble, mały wazonik z kwiatami na stole, dziadek łatający dętkę od swojego roweru, babcia krzątająca się przy rozpalaniu ognia pod kuchnią i wołająca za nim: „Znowu nanosisz tymi buciorami trawę do domu”.

Nasz dom stał na wzniesieniu, otoczony ogrodem i sadami. Dalej ciągnęły się pola. Babcia nazywała to miejsce „małym rajem”. Wiosną dookoła domu dziko rosły niezapominajki i konwalie. Było ich mnóstwo. A ona potrafiła długo się w nie wpatrywać. Nieraz mówiła: „Popatrz, jakie cudowne. Kim musi być ten, co stworzył cały świat, skoro nawet te niebieskie maleństwa, które gubią się w trawie, są takie piękne i tak dopracowane”.

Dziadkowie jakby palcem pokazywali nam świat. Z każdym drzewem zapoznali nas osobiście. Opowiadali różne zabawne historie o naszej rodzinie, związane z wieloma miejscami w okolicy domu. Robili tak nie tylko wtedy, gdy byliśmy dziećmi, ale do końca swojego życia. Dzięki nim wszystkie te miejsca stały się wyjątkowe i bliskie. Miałam wrażenie, że rozmawiam z nimi językiem, którego moi rodzice nie rozumieli albo nie mieli czasu rozumieć. Dziadkowie cierpliwie potrafili wyjaśnić, wytłumaczyć, usprawiedliwić. Dużo łatwiej wysłuchiwaliśmy uwag od dziadków niż od rodziców. Pewnie dlatego, że nas nie karali, nie oceniali, nie krzyczeli. Babcia często powtarzała: „Swoje własne dzieci kocha się najbardziej na świecie, ale wnuki kocha się o wiele bardziej”. Kiedyś Ewa – jedna z moich kuzynek – powiedziała do niej: „A ty, babciu, to masz takie serce, które dzieli się na miliony małych kawałeczków. I w tych kawałeczkach mieścisz cały świat”.

Jesteśmy częścią większej historii
Babcia często opowiadała o przeszłości. Bardzo często. Było tak, od kiedy sięgam pamięcią. Opowiadała o życiu przed wojną: o tym, jak śpiewali na gankach domów po pracy, czego się uczyli, gdzie chodzili na bale, a nawet o tym, czym myło się naczynia, kiedy nie wymyślono jeszcze płynu do naczyń… Bardzo lubiłam słuchać, kiedy opowiadała o ludziach z naszej rodziny, np. o moim prapradziadku. Czułam się wtedy dumna i ważna. Nie dlatego, że mój prapradziadek był jakąś ważną osobistością, ale dlatego, że przynależałam do kogoś, że byłam częścią większej historii. Te radosne opowieści przerywała zdaniem: „A potem wszystko się skończyło. Skończył się świat. Wojna to jest coś potwornego. Nawet nie chce mi się o tym mówić”. I zaczynała opowiadać…

Raz w roku, w Dzień Zaduszny, jeździliśmy do Zamościa. Wokół zamojskiej Rotundy stoją rzędy białych krzyży. Tam pochowana jest część naszej rodziny. Między innymi bracia babci, zamordowani jako młodzi chłopcy przez hitlerowców. Każdego roku był to czas smutnej lekcji historii. A nie ma lepszego nauczyciela niż ten, który tę historię sam przeżył.

Czasem zastanawiałam się, skąd moja babcia ma w sobie taką siłę. Czy to wojna ją zahartowała, czy może przedwojenne wychowanie w dyscyplinie i wzajemnym szacunku. (Kiedyś powiedziała mi, że w jej domu rodzinnym, zanim zasiedli rano do stołu, każde dziecko musiało najpierw ucałować rękę ojca. Skrzywiłam się, kiedy to usłyszałam. Wtedy powiedziała: „Tak było. Rodzice to była dla nas świętość”). A może jej siła brała się z wiary, której ciągle nie potrafię pojąć...

W kolejce
Im była starsza, tym rzadziej chodziła do kościoła, ale nigdy nie opuszczała porannej mszy niedzielnej. Mimo że kościół stał bardzo blisko, żeby tam dojść, trzeba było zejść z naszej stromej górki i wejść na drugą. Mnie ta droga zajmuje około trzech minut, babcia potrzebowała do jej pokonania ponad pół godziny. Była bardzo zgarbiona. Śmiała się, że to nie przez chory kręgosłup, ale dlatego, że ziemia już ją woła. Wyjmowała drewnianą góralską laskę, którą dostała od swojego brata, a ja pytałam:
– Czy ty naprawdę masz siłę tam iść?
– Oj, dziecko, co ty mówisz? Przecież ja tam właśnie idę po siłę.
– Ale jak ty wrócisz? Śnieg mocno sypie, za godzinę będzie po kolana.
– Nie interesuje mnie, jak wrócę. Obym tylko doszła. Mogę już nie wracać.

Kiedy miałam jedenaście lat, przeprowadziliśmy się z rodzicami do większego miasta. Do dziadków jeździłam wtedy sporadycznie. Dziadek najbardziej lubił chodzić na sumę. Ja starałam się towarzyszyć babci w drodze na mszę poranną.

Pewnego razu wychodziłyśmy razem z kościoła. Była też moja kuzynka. Mimo że babcia miała swoją laskę, chwyciłyśmy ją pod ręce. W pewnym momencie jakaś staruszka zawołała do niej: „Zobacz, Marysiu! Ja już też dorobiłam się laski”. Babcia spojrzała na mnie i na kuzynkę i odkrzyknęła: „Wielkie rzeczy! Ja dorobiłam się trzech”.

Na ulicy, którą wracała, mieszkało więcej starszych osób. Na przykład dokładnie naprzeciwko babci mieszkał pan Gaj. On wracał jedną stroną drogi, a ona drugą (mieli w ten sposób odrobinę bliżej do swoich domów). Od czasu do czasu coś do siebie krzyczeli:
– Pani Marysiu! Pani mieszka na górze i ja na górze. Przeciągnęlibyśmy sobie taką kolejkę. Będziemy się mogli odwiedzać!
Babcia wybuchła śmiechem:
– Wiesz pan co, panie Gaj? Kolejka to sama na nas przyjdzie! I coś mi się zdaje, że to będzie całkiem niedługo! Niech się pan nic nie martwi.

Podwójne drzwi
Lubiła żartować. Była bardzo pogodna, mimo że życie nie dawało jej odpocząć. Dużo wycierpiała od czasu swojej młodości, ale dziesięć lat temu powiedziała, że nie ma większego bólu, niż przeżyć śmierć własnego dziecka. Było to po śmierci mojego wujka. Po pogrzebie zapełniliśmy każdy kąt pokoju, bo jesteśmy dużą rodziną. Rozmawialiśmy o pogrzebie, wspominaliśmy wujka, inni szykowali jedzenie. Babcia siedziała skulona na wersalce i cicho płakała, zaciskając pięści. Siadłam obok i chwyciłam ją za ręce. Chwilę patrzyłyśmy na siebie. Próbowała się uśmiechnąć: „Popatrz na nich wszystkich. Na moje dzieci, wnuki, prawnuki. Czuję się, jakbym była na wierzchołku wielkiej góry. Jestem bardzo bogata”.

Dwa lata przed śmiercią dźwignęła wiadro z węglem i pękły jej kręgi. Od tego momentu nie mogła chodzić. Rodzice przewieźli ją do naszego domu. Mimo bólu, nie traciła poczucia humoru. Jeszcze częściej mówiła o śmierci. Ale nigdy ze strachem. Nie mogła się doczekać spotkania ze swoimi rodzicami, rodzeństwem, synem, przyjaciółmi: „Wiesz, martwi mnie tylko jedna rzecz. Jak to będzie po tamtej stronie? Przecież kiedy moja mama umierała, była piękną młodą kobietą. Jak ona taką starą babę zobaczy, to się przestraszy i ucieknie”.

Leżała na łóżku z tym połamanym kręgosłupem, jęcząc czasem z bólu i mówiła, że każdy dzień to cud, że za każdy trzeba dziękować. Mówiła, że za bardzo przejmujemy się drobiazgami i zapominamy, że za chwilę wszystko przeminie. Mówiła, żeby nie martwić się deszczem, który już długo pada, bo po nim zawsze wychodzi słońce. Powiedziała: „Wiesz, dziecko, czuję się, jakbym przed chwilą weszła jednymi drzwiami i wychodziła drugimi” – miała wtedy 90 lat.

Joanna Tomaszewska

"Głos Ojca Pio" [88/4/2014]

Ostatnio zmieniany środa, 17 styczeń 2024 18:17

Nowy numer "Głosu Ojca Pio"

Głos Ojca Pio 150 (6/2024)

Głos Ojca Pio 150 (6/2024)

Nowe wydanie przedstawia zagadnienie pokory w życiu chrześcijańskim. W temat wprowadza artykuł zachęcający do odrzucenia stereotypów i pokazania siły wewnętrznej, jaką daje praktykowanie tej cnoty.

Czytaj więcej

        


 

REKOLEKCJE ADWENTOWE

  1. Świadectwa
  2. Intencje do Ojca Pio

WIDEO

UPIĘKSZ SOBIE ŻYCIE