Swego czasu zrobiłem wśród uczniów ankietę poświęconą dwóm świętym, z których jednym był Ojciec Pio z Pietrelciny. Okazało się, że wszyscy o nim słyszeli. Trudno zapewne byłoby znaleźć świętego, który dorównałby mu popularnością.
Tekst i fotografia Adam Maniura
W czym zatem tkwi fenomen Ojca Pio? Czy fascynują nas, badane przez wielkie autorytety świata medycyny, jego stygmaty, które nosił na swym ciele przez pięćdziesiąt lat? A może inny nadzwyczajny dar – bilokacja, czyli jednoczesne przebywanie w kilku miejscach? Biorąc pod uwagę tempo naszego życia, któż nie chciałby mieć takiej umiejętności… A może pociąga nas jego znajomość ludzkich sumień, co niejednokrotnie ujawniało się w posłudze w sakramencie pojednania. O – albo dar mówienia obcymi językami? Ja tu się męczę, by w minimalnym stopniu opanować choć jeden język, a on bez żadnej szkoły porozumiewał się z ludźmi z całego świata. Jeśli i tego mało, może chodzi o dar uzdrawiania? Ilu chorych odzyskało zdrowie dzięki jego wstawiennictwu, tego nie wie chyba nawet Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych.
Trudno zliczyć i wymienić wszystkie dary, którymi posługiwał ludziom Ojciec Pio za swego ziemskiego życia. To gwarantuje mu stałe miejsce w czołówce listy popularnych świętych. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie miał jednego zasadniczego zastrzeżenia. Bo, który z tych darów był wynikiem jego treningów czy osobistego wyboru? Wszystko, za co go podziwiamy i co czyni go tak popularnym, jest darem od Boga i to Jemu należny jest nasz podziw. Bez Bożej ingerencji Ojciec Pio byłby jednym z wielu pobożnych, choć mało znanych zakonników z Zakonu Kapucynów.
W czym zatem tkwi wielkość naszego ulubionego świętego? W tym samym, co każdego z nas. Spokojnie, nie chcę powiedzieć, że jesteśmy równie wielkimi świętymi jak Ojciec Pio. Stwierdzam, że on wykorzystał swą jedyną realną władzę, by tak a nie inaczej odpowiedzieć Chrystusowi, a my… często zachowujemy się w tej dziedzinie bardziej powściągliwie. Tym, co czyni nas równymi Ojcu Pio, jest wolna wola. Jeden w wolności opowiada się za Chrystusem i żyje zgodnie ze swą deklaracją, a drugi w swej wolności odrzuca Go i ponosi konsekwencje swej decyzji. Ci pierwsi to właśnie święci. Wyróżnia ich chęć bycia z Bogiem i budowania na Nim swojego życia. Musimy sobie uzmysłowić, że oni nie są superbohaterami, nadludźmi czy aniołami w ludzkiej powłoce. Są takimi samymi ludźmi jak my, z tą różnicą, że stale mówią Bogu „tak” na wzór noszącej tytuł Królowej Wszystkich Świętych. Jej odpowiedź zawierała się w jednym słowie fiat, co możemy przetłumaczyć jako: niech mi się stanie (por. Łk 1, 38). W tym jednym słowie Maryi kryje się fenomen świętości.
Klaudiusz de la Colombiere stwierdził: „Świętość polega na potwierdzeniu naszej woli z wolą Boga”. Trudno się z nim nie zgodzić. I choć definicja brzmi prosto, to jednak większość z nas ma takie poletka w swoim życiu, na których pragnie gospodarować po swojemu. Natomiast święci całkowicie i heroicznie podporządkowali swoje życie Bogu. I tu tkwi ich tajemnica. Czy jesteśmy gotowi, by oddać stery naszego życia Bogu, z wszelkimi tego konsekwencjami? A może trzeba będzie zerwać z grzesznymi znajomościami i nawykami. Czy stać nas na takie zaufanie i podporządkowanie naszego życia Bogu? Święci są przykładem tego, co może zrobić człowiek, który z ufnością odda wszystkie swoje władze i pragnienia Chrystusowi.
„Głos Ojca Pio” [113/5/2018]