Pewnego dnia mama, gdy siedziała na łóżku, zobaczyła przed sobą zakonnika w brązowym habicie, który poprosił, by wstała. Jednak nie była w stanie tego uczynić, o czym poinformowała stojącą przed nią postać. Zakonnik mimo to trzy razy powtórzył wezwanie: „Wstań i chodź!”.
Rozpoznał mnie wśród wielu osób, chociaż nigdy przedtem mnie nie widział. Przywołał do siebie i polecił: „A teraz pójdziesz i będziesz karmił moich chorych”. Próbowałem delikatnie oponować: „Ależ Ojcze, nie jestem kucharzem. Nawet nie wiem, jak ugotować jajko”, lecz on nalegał, żebym podjął się tego zadania...
Jestem aktorem i gdybym miał zagrać Ojca Pio, chciałbym przyjrzeć się jego sposobowi bycia, zobaczyć, jak się uśmiechał, jak przyjmował ludzi, jak z nimi rozmawiał. Na pewno podszedłbym do tej roli z nieśmiałością, bo rzeczywistość teatralna jest inna od realiów. Filmy o Ojcu Pio widziałem, ale spektaklu teatralnego nie, a taki mógłby być naprawdę interesujący – mówił kilka lat temu MACIEJ MAŁYSA, znany dzisiaj szerokiej publiczności odtwórca m.in. roli ks. Sopoćki.
Cleonice Morcaldi pewnego razu wyznała z entuzjazmem Ojcu Pio: „Ty i Jezus to dwie lilie”, na co on odparł: „A Ty jesteś pachnącą różą”. Dla kapucyna ze stygmatami to właśnie dusza była „kwiatem, który dzięki miłosiernemu Bogu wypuszcza pąki wśród cierni i bólu, i jest podlewany łzami”. Tak oto, posługując się obrazowym językiem mistyki, zdefiniowali swoją wzajemną relację, która przez kolejne lata rozpalała wyobraźnię teologów, biografów i poszukiwaczy tanich sensacji.
Po spotkaniu z Ojcem Pio Campanini był niemile zaskoczony. Po cichu liczył, że Stygmatyk pomoże mu w robieniu kariery aktorskiej, a zamiast tego spotkało go bolesne rozczarowanie. Nie poddał się jednak zniechęceniu.
W życiu Ojca Pio pojawia się niespodziewanie. Kobieta z charakterem, arystokratka, ciężko doświadczona przez życie. Pisząc do Ojca Pio, często wspomina swą grzeszną młodość, gdy była daleko od Boga. W chwili śmierci w 1916 roku przy jej łóżku czuwa kierownik duchowy – Ojciec Pio, który zaświadcza, że z tego świata odeszła wprost do nieba jako dusza zbawiona i święta.
„Głos Ojca Pio” nie pozostaje obojętny na rzeczywistość. W obliczu wojny na Ukrainie w nowym numerze omawiane są problemy związane z zaburzeniem przyjaznych relacji międzyludzkich.
Czytaj więcejMam 31 lat, a od 10 lat jestem sko…
Spojrzałam na kalendarz z uśmiechn…
Moja historia zetknięcia się z Ojc…
Byliśmy młodzi, beztroscy, razem p…
Nie należałam do praktykujących k…
Rozpoznał mnie wśród wielu osób…
Pewnego dnia mama, gdy siedziała na…
Znałeś mnie, Padre, zanim ja p…
Przemówienie prezydenta Stanów…