Pewnego dnia mama, gdy siedziała na łóżku, zobaczyła przed sobą zakonnika w brązowym habicie, który poprosił, by wstała. Jednak nie była w stanie tego uczynić, o czym poinformowała stojącą przed nią postać. Zakonnik mimo to trzy razy powtórzył wezwanie: „Wstań i chodź!”.
Około 1995 roku moja nieżyjąca już mama miała wypadek, który uszkodził jej rzepkę w kolanie. Rozległe rany od kolan do kostek (brak części mięśni, widoczne kości, sącząca się ropa i krew przez około pięćdziesiąt lat) uniemożliwiły włożenie nogi w gips czy w szynę, a tym samym jej wyleczenie.
Pewnego dnia, gdy siedziała na łóżku, zobaczyła przed sobą zakonnika w brązowym habicie, który poprosił, by wstała. Mama jednak nie była w stanie tego uczynić, o czym poinformowała stojącą przed nią postać. Zakonnik mimo to trzy razy powtórzył wezwanie: „Wstań i chodź!”. Mama wstała i próbowała do niego podejść, ale zniknął, zanim jej się to udało.
Od czasu tego tajemniczego wydarzenia mogła poruszać się o własnych siłach. Przez dłuższy czas nie wiedziała, kim był zakonnik, który zachęcił ją do wstania z łóżka. Dopiero po jakimś czasie rozpoznała go na obrazku z wizerunkiem Ojca Pio.
córka Alina