Dobrego dnia z Ojcem Pio
9 STYCZNIA: Gardź podstępami demona, który chce, byś czuła strach przed tym, kto cię prowadzi.
Niebo Ojca Pio fot. Głos Ojca Pio

Niebo Ojca Pio

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Ojciec Pio, jak każdy człowiek, rozmyślał nad dziełem stworzenia. Wielbił za nie Boga, a co więcej, w niezwykle celny sposób porównał dwa Jego działania. Doszedł bowiem do wniosku, że cudem przewyższającym akt stwórczy jest zbawienie, gdyż według niego większej Bożej mocy wymagało odpuszczenie grzechów człowiekowi, który jako wolny mógł nie chcieć być zbawionym, niż niesprawiające Bogu żadnego kłopotu stworzenie nieba i Ziemi z niczego.

O zestawieniu ze sobą i porównaniu przez Ojca Pio dwóch Bożych dzieł, zbawienia i stworzenia, dowiadujemy się z jego listu do córki duchowej, Raffaeliny Cerase, napisanego w październiku 1914 roku: „Nasze zbawienie jest przeogromnym cudem, Pismo Święte porównuje je do zmartwychwstania naszego Boskiego Mistrza. Tak, usprawiedliwienie naszej nieprawości jest wielkie. Można powiedzieć, że Bóg okazał większą moc w naszym nawróceniu niż w wyprowadzeniu z niczego nieba i Ziemi, ponieważ większy kontrast istnieje między grzesznikiem a łaską niż między nicością a istnieniem. Nicość jest mniej oddalona od Boga niż grzesznik. W swej istocie nicość, będąc wybrakowanym istnieniem, nie ma w sobie żadnej mocy, aby stawić opór woli Boga, podczas gdy grzesznik, będąc istotą, i to istotą wolną, może przeciwstawić się każdej woli Boga”.

Cud nieba
Ojciec Pio dobrze wiedział, że oprócz nieba stworzonego istnieje niebo będące komunią życia i miłości, która polega na byciu z Chrystusem i świętymi. Raffaelinie Cerase wyjaśniał: „Jezus jest uwielbiony w niebie. Temu Boskiemu Imieniu, poruszeni wdzięcznością i miłością, święci kontemplujący Boga nie przestają powtarzać tego, co św. Jan ujrzał w jednej ze swych wizji: «Śpiewali – mówi on – nową pieśń, mówiąc: Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś nas Bogu krwią Twoją» (Ap 5.9)”. O wyjątkowości i pięknie „drugiego nieba” Ojciec Pio pisał również do sióstr Ventrella: „W niebie wszystko będzie wiosną, jeśli chodzi o piękno, wszystko jesienią, jeśli chodzi o radość, wszystko latem, jeśli chodzi o miłość. Nie będzie żadnej zimy”.

Gdy Ojciec Pio przebywał w klasztorze w Venafro, podczas jednej z ekstaz zapytał Jezusa: „Powiedz mi, jeśli tu, na ziemi, żyje się tak dobrze… co będzie w niebie…?. Wówczas usłyszał: „Umrze się z miłości…!”. Właśnie na tym niebie szukał gwiazdy, która zaprowadziłaby go do bram Królestwa Bożego, dlatego wyznał: „W nocy, która mnie otacza, mam ciągle wzrok skierowany na Wschód, aby odkryć tę cudowną gwiazdę, która zaprowadziła naszych ojców do groty betlejemskiej”.

Trud poszukiwania Króla Niebios, związany z pojawieniem się na niebie nowej gwiazdy, opisał w medytacji zatytułowanej „Święto Trzech Króli”: „Rozważ duszo moja, jak trzech uczonych królów, oddanych studiom astronomicznym, odkryło pojawienie się na nieboskłonie nowej gwiazdy. Podziwiali jej światło, nowe, a zarazem tajemnicze. Jednocześnie ich umysł oświecił blask jeszcze jaśniejszy i wspanialszy, bo mieli świadomość, że pojawienie się nowego ciała niebieskiego będzie zapowiedzią przybycia na ziemię oczekiwanego Mesjasza. Wewnętrzne działanie łaski poruszyło ich i wznieciło zapał. Gotowi odpowiedzieć Bożemu wezwaniu, opuścili wszystko, nawet wygodne pałace, i wyruszyli w długą, uciążliwą i niebezpieczną podróż. W niesprzyjającej porze roku śpieszą na poszukiwanie Tego, który ich przyzywa, by się im objawić. Chcą Go adorować i złożyć Mu hołd jako najwyższemu królowi nieba i całego wszechświata. Gwiazda, symbolizująca wiarę, wskazuje im drogę i prowadzi do przyzywającego ich wewnętrznie poruszeniem łaski, bo nikt do Niego nie przyjdzie, jeśli nie zostanie przez Niego pociągnięty”. Gwiazdą dla Mędrców ze Wschodu ostatecznie okazała się wiara, natomiast dla Ojca Pio był nią sam Jezus, o czym dowiadujemy się z życzeń, jakie skierował do kierownika duchowego, o. Benedetta z San Marco in Lamis: „Pan Jezus niech będzie tą gwiazdą, która stale kieruje naszymi krokami po pustyni obecnego życia i doprowadzi nas bezzwłocznie do bramy zbawienia!”.

Ojciec Pio pragnął nieba dla siebie i innych, wierzył w nie i celebrował jego obecność już na ziemi. Uczył, jak je zdobywać i o nie walczyć, przypominając, że jest ono prawdziwą ojczyzną człowieka. Było ono dla niego cennym skarbem, podobnie jak i cierpliwe wyczekiwanie go na ziemi, dlatego o. Bernarda z Alpicelli pytał: „Niebo jest piękne, lecz czyż mniej piękne i święte jest znoszenie wygnania z miłości do błogosławionej ojczyzny, która na nas czeka?”.

Dwa raje
Córka duchowa, Cleonice Morcaldi była głęboko zaskoczona, kiedy pewnego razu usłyszała, jak Ojciec Pio zapewniał ją, że życie może istnieć także poza Ziemią. Z niedowierzaniem powiedziała do niego: „Kiedy oznajmiłeś, że planety są zamieszkałe, moja wiara doznała wstrząsu”. Na co on zapytał ją z przekąsem: „Bo co? Nie chciałabyś, żeby istniały obce istoty? A Boża wszechmoc ma się ograniczyć tylko do naszej, małej planety?”. Trudno jednoznacznie określić, czy te nieprawdopodobnie brzmiące słowa wypowiedziane przez Ojca Pio były intuicją, osobistym przeświadczeniem czy też płynącym z wiary przekonaniem. Można być jednak pewnym, że on już na ziemi posiadł doświadczenie nieba, które wykracza poza zwykłe o nim wyobrażenie. Stąd też rozróżniał dwa rodzaje raju: ziemski i boski w niebie, będący dla niego „innym światem”, w którym zamieszkiwał Bóg otoczony rzeszą aniołów i świętych.

Według Ojca Pio rajem było przebywanie w niebie w bliskości z Jezusem, ale też uważał, że nieba można doświadczać już na ziemi. Mszę świętą przeżywał bowiem nie tylko jako bolesną Kalwarię, ale i pełen szczęścia raj. Świadczy o tym odpowiedź, jakiej udzielił Cleonice Morcaldi na pytanie: „Ojcze, jak to będzie, kiedy spotkamy się z Jezusem w raju?”. Stwierdził wtedy: „Ach, córko moja… Któż to potrafi powiedzieć? Tylko Eucharystia daje nam o tym wyobrażenie”. W kolejnej rozmowie doprecyzował swoją wypowiedź, wyjaśniając, że podczas sprawowania mszy towarzyszy mu Matka Boża i aniołowie z całym rajem. Dla Ojca Pio jej celebracja była spełnieniem Najświętszej Ofiary i równocześnie przeżywaniem nieba w żywej obecności Jezusa ukrytego pod postaciami konsekrowanego chleba i wina oraz doświadczaniem obcowania świętych i chórów anielskich.

Poza mszą również dziękczynienie po przyjęciu Jezusa eucharystycznego było dla Stygmatyka „rozmową z Niebem”, a nawet „przelewaniem się Nieba do serca”. W kwietniu 1912 roku przeżył mistyczne doświadczenie stopienia serc, które dokonało się podczas jednej z jego modlitw po komunii. W liście zaadresowanym do o. Agostina z San Marco in Lamis napisał: „Po odprawieniu mszy świętej zatrzymałem się z Panem Jezusem na dziękczynieniu. Och, jak słodka była rozmowa z Niebem tego ranka! Było tak, że chociaż chcę opowiedzieć o tym wszystkim, nie mogę tego zrobić. Rzeczywistości tej nie sposób przełożyć na język ludzki bez zagubienia jej głębokiego sensu, niebiańskiego znaczenia. Serce Jezusa i moje – pozwól użyć mi tego wyrażenia – stopiły się. Nie było już więcej dwóch bijących serc, tylko jedno. Moje serce zniknęło, jak kropla wody ginie w morzu. Pan Jezus był rajem i królem. Moja radość była tak intensywna i tak głęboka, że nie mogłem się opanować, więc łzy szczęścia zalewały mi twarz! Tak, człowiek nie może zrozumieć tego, że kiedy Niebo przelewa się do serca, wówczas ono, udręczone, wygnane, słabe i śmiertelne, nie może znieść tego bez płaczu”. Dla Ojca Pio owo niewyobrażalne zjednoczenie z Jezusem, podobne do rozpłynięcia się małej kropli wody w bezkresnym oceanie, było udzielaniem się Boga jego duszy. Czuł się Nim przepełniony do tego stopnia, że mistycznie stanowili jedność. Ojciec Pio płakał z radości, że jego serce otrzymało łaskę bycia niebem na ziemi, a Jezus stał się jego rajem i królem.

Osobistości z nieba
Ojciec Pio nie tylko tęsknił za niebem, ale o nim marzył i śnił. W jednym z listów wyznał: „Również w nocy, kiedy zamykam oczy, widzę, że zasłona opada, a przede mną otwiera się niebo. Uradowany tą wizją śpię z uśmiechem błogiego szczęścia na wargach, z zupełnie spokojnym obliczem oczekując Małego Towarzysza mego dzieciństwa, aby przyszedł i obudził mnie, byśmy mogli razem śpiewać poranne uwielbienie Ukochanemu naszych serc”. Jak widać, nocne wizje nieba w ciągu dnia stawały się rzeczywistością. Po wczesnej pobudce Anioł Stróż wzywał Ojca Pio na jutrznię lub poranną mszę, aby w ten sposób oddać chwałę Bogu. Potem przybywali do niego także inni aniołowie, o czym powiadomił swego kierownika duchowego, o. Agostina: „Osobistości z nieba nie przestają mnie odwiedzać, by dać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia świętych”. To szczere wyznanie zdradza, jakim dobrodziejstwem była dla Ojca Pio obecność aniołów, którzy pomagali mu kosztować radości nieba.

Były jednak i takie okresy w życiu Ojca Pio, gdy uskarżał się na Niebo, twierdząc, że w chwilach próby lub podczas bolesnych duchowych walk stawało się ono dla niego nieczułe i zimne. Z bólem serca wyznał o. Agostino: „Moja ufność Jezusowi coraz bardziej wzmagała złość szatańskiego wojska przeciw mnie. Biada mi! Z jakimiż łzami, z jakimiż westchnieniami, z jakimiż jękami wzywałem pomocy z nieba. Lecz wydawało mi się, że ono zamieniło się w głaz”. W podobnych słowach żalił się także o. Benedetto: „Gdyby nie wojna, którą szatan prowadzi ze mną nieustannie, byłbym prawie w niebie. Znajduję się jednak w szponach demona, który wysila się, by wyrwać mnie z ramion Pana Jezusa. Boże mój! Jakżeż wielką wojnę prowadzi on ze mną! W pewnych chwilach mało brakuje, bym nie stracił głowy z powodu ciągłego gwałtu, który muszę sobie zadawać. Ileż łez, ileż jęków ślę do Nieba, abym został od tego uwolniony”. Jednak Niebo milczało. Bóg nie odpowiadał, a zły duch nie rezygnował z dalszej walki.

Kiedy ciemne chmury całkowicie zaległy „niebo biednej duszy” Ojca Pio, jak miał w zwyczaju opisywać oczyszczające ducha działanie nocy ciemnej, tracił nadzieję, że ujrzy je kiedykolwiek rozpogodzone. Z rozrzewnieniem pisał: „Błagam Cię, mój dobry Boże, żebyś był moim życiem, moją barką i moją przystanią. Sprawiłeś, że wstąpiłem na krzyż Twego Syna, więc czynię wysiłki, aby jak najlepiej do niego się dopasować. Jestem przekonany, że już nigdy z niego nie zstąpię i nigdy nie zobaczę rozpogodzonego nieba”. Po tym, jak prawie dotknął „palcem bram niebieskiego Jeruzalem”, nie mógł zrozumieć ani pogodzić się z tym, że Bóg nadal przed nim się ukrywał. Nie mylił się co do tego, że aż do śmieci pozostanie ukrzyżowany z Chrystusem, ale nie przypuszczał, że Niebo przemówi, a stanie się to właśnie poprzez jego ukrzyżowanie, czyli stygmaty.

Ojczyzna niebieska
Ojciec Pio, idąc za nauką św. Pawła, twierdził, że prawdziwą ojczyzną człowieka jest niebo. Dlatego radził: „Powinniśmy kierować nasze myśli do nieba, naszej prawdziwej ojczyzny, wobec której nasza ziemska ojczyzna jest tylko nikłym obrazem”. Droga do niej jest wąska i niewielu ją znajduje, nie wystarczy zatem o niej tylko myśleć, należy również o nią walczyć. Do takiej postawy zachęcał swoją córkę duchową, Margheritę Tresci, tłumacząc: „Walkę wieńczy korona zwycięstwa, a im więcej dusza walczy, tym bardziej mnożą się zwycięskie palmy. Jakże się nie cieszyć, wiedząc, że każdemu odniesionemu zwycięstwu odpowiada w niebie określony stopień wiecznej chwały, tym bardziej, gdy mamy świadomość, w jak wiele walk jesteśmy zaangażowani w ciągu naszego życia”.

Z podobnym przesłaniem Ojciec Pio zwrócił się też do Raffaeliny Cerase: „Stale miejmy przed oczyma tę prawdę, że ziemia jest miejscem walki, koronę zaś dostaniemy w niebie. Tutaj doświadczamy próby, a dopiero tam, na górze, otrzymamy nagrodę. Teraz przebywamy na ziemi wygnania, natomiast niebo jest naszą prawdziwą ojczyzną, ku której mamy stale dążyć. Zatem póki jesteśmy pielgrzymami, mieszkajmy w niebie przez żywą wiarę, niewzruszoną nadzieję, żarliwe uczucie i najżywsze pragnienie, byśmy pewnego dnia, kiedy Bogu się spodoba, mogli tam w pełni zamieszkać. Niech nasza myśl będzie stale zwrócona ku niebu, ku naszej prawdziwej ojczyźnie, której ziemia jest tylko obrazem, zachowując spokój zarówno w wydarzeniach radosnych, jak i smutnych, co przystoi nie tylko każdemu chrześcijaninowi, lecz każdej duszy starannie wychowanej w szkole cierpienia”. Oprócz rozpamiętywania o niebie i duchowej walce o nie Ojciec Pio zalecał także praktykowanie żywej wiary, niewzruszonej nadziei oraz gorącego pragnienia i stałości w różnorodnych doświadczeniach życiowych, ponieważ one sprawiają, że już na ziemi można sercem przebywać w niebie.

br. Błażej Strzechmiński OFMCap

[GOP 151/1/2025]


brat Błażej Strzechmiński – kapucyn, doktor teologii duchowości. Znawca życia i duchowości Ojca Pio. Zastępca redaktora naczelnego „Głosu Ojca Pio”. Autor książek.

Ostatnio zmieniany środa, 08 styczeń 2025 15:26

Nowy numer "Głosu Ojca Pio"

Głos Ojca Pio 151 (1/2025)

Głos Ojca Pio 151 (1/2025)

Dwumiesięcznik świętuje 25-lecie istnienia i sięga nieba. Opublikowane w nim teksty omawiają zagadnienie boskiej kosmologii. Treść naukową uzupełniają świadectwa o przeżywaniu nieba na ziemi.

Czytaj więcej

        


 

REKOLEKCJE ADWENTOWE

  1. Świadectwa
  2. Intencje do Ojca Pio

WIDEO

UPIĘKSZ SOBIE ŻYCIE