Pycha jest zawsze zaprzeczeniem pokory. Dzisiejszy świat pogrążony w pandemii (a i sam człowiek zagubiony między niepewnością i lękiem o swoje jutro, a obawą o życie swoje i swoich bliskich) nie może już tak łatwo i z podniesioną głową ufać w swoje nieskończone siły i możliwości. Cierpienie, choroba, poczucie własnej słabości, które były udziałem wielu świętych, także Ojca Pio i jego duchowej córki Raffaeliny Cerase, stają się dziś codziennością wielu ludzi i okazją, by w pokorze spoglądać na dobrego Boga, Jemu powierzać swoje życie i w Nim pokładać prawdziwą nadzieję, która sięga nieśmiertelności.
Jak ustrzec się fałszywej pokory
Wszystko, co odczuwasz w swoim wnętrzu jako efekt przebywania wśród pobożnych osób, poświęconych miłości i służbie Panu, jest znakiem, że Twoja dusza usilnie szuka swego Stworzyciela. Uczucie zawstydzenia w otoczeniu ludzi kochających Boga jest dobrym znakiem. Jednak chciałbym Cię przestrzec. Umniejszanie siebie przed Panem w takiej sytuacji jest dobrem. Ale strzeż się fałszywej pokory, która wywołuje zniechęcenie, gdyż bez wątpienia prowadzi to do załamania. Powinnaś dziękować Panu, że w narodzie, który nie jest święty, są osoby szlachetne, poświęcone zupełnie miłości do Jezusa, a także nieustannie starać się coraz pilniej zachowywać Boże przykazania oraz obowiązki wynikające z własnego stanu. Zjednocz swoje serce z sercem Jezusa i żyj pokornie, zgodnie z Jego wolą. Staraj się naśladować prostotę Jezusa, utrzymując serce z dala od spraw ziemskich i cielesnych. Staraj się zawsze mieć czyste myśli, prawe pragnienia i święte intencje. Niech Twoja wola nie szuka niczego poza Bogiem, Jego wolą, chwałą i czcią. Przeglądajmy się w Jezusie, który prowadzi życie ukryte. Jego nieskończony majestat skrywa się w cieniu i ciszy skromnego warsztatu w Nazarecie. Starajmy się i my prowadzić życie wewnętrzne całkowicie ukryte w Bogu.
Pietrelcina, 14 lipca 1914 roku
Jak wystrzegać się grzechu pychy
Niechęć do podporządkowania własnego zdania opinii innych, a szczególnie osoby, która jest ekspertem w danej sprawie, jest oznaką braku wyczucia, za pomocą czego manifestuje się skrywana pycha. Wiesz o tym dobrze i całkowicie zgadzasz się ze mną. Odwagi zatem i nie popełniaj więcej tego grzechu. Miej oczy szeroko otwarte i wystrzegaj się grzechu pychy, wiedząc, że zasmuca on Jezusa, albowiem jest napisane: „Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje” (1 P 5,5). Odwagi, powtarzam, nigdy nie trać odwagi. Pan zawsze jest z Tobą, gotowy do wysłuchania nawet najskrytszych pragnień. Nie ma większej pociechy dla duszy od tej, iż jest ona w posiadaniu najlepszego przyjaciela, umiłowanego Oblubieńca. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31) – mówił, podnosząc głos, apostoł.
Pietrelcina, 26 listopada 1914 roku
Komentarz
Pycha jest zawsze zaprzeczeniem pokory. Dzisiejszy świat pogrążony w pandemii (a i sam człowiek zagubiony między niepewnością i lękiem o swoje jutro, a obawą o życie swoje i swoich bliskich) nie może już tak łatwo i z podniesioną głową ufać w swoje nieskończone siły i możliwości. Cierpienie, choroba, poczucie własnej słabości, które były udziałem wielu świętych, także Ojca Pio i jego duchowej córki Raffaeliny Cerase, stają się dziś codziennością wielu ludzi i okazją, by w pokorze spoglądać na dobrego Boga, Jemu powierzać swoje życie i w Nim pokładać prawdziwą nadzieję, która sięga nieśmiertelności.
Przykład tych dwojga bliskich duchowo sobie osób pokazuje, jak wiele w człowieku jest bólu, trudnych doświadczeń, wątpliwości, błądzenia i ciemności. Uświadamia potrzebę kierownictwa duchowego na drodze do królestwa życia. Ukazuje jednocześnie wielkość tajemnicy Bożej miłości, bliskości i szczęścia ukrytej za ramionami krzyża i bramą śmierci.
We wrześniu 1914 roku Raffaelina Cerase wraz z siostrą, po zaprowadzeniu pokoju w rodzinie, co przypisywały usilnym modlitwom Ojca Pio, mogła powrócić do swojego rodzinnego domu w Foggii. W tym też czasie, dokładnie 22 września, badający ją lekarz w Bolonii stwierdził u niej złośliwy nowotwór i skierował na operację, która odbyła się w październiku. Po powrocie ze szpitala Raffaelina, w liście datowanym na 19 listopada 1914 roku opisała swojemu kierownikowi duchowemu trudne doświadczenia związane z chorobą swojej siostry, ale i swoim (nadal złym) stanem zdrowia. Prosiła Ojca Pio, który w tym czasie również leżał chory, o modlitwę o uzdrowienie swojej siostry. Oprócz cierpień fizycznych opisywała także trudności duchowe: poczucie niegodności, niską samoocenę i wyrzuty sumienia spowodowane dawnym, grzesznym życiem. Swój stan podsumowała następująco: „Oto całe moje życie: grzech i zgorszenie”. Skarżyła się ponadto na swoją samotność pomimo obecności brata i jego rodziny, którzy nie do końca rozumieli jej doświadczenia, lęk i obawy.
Ojciec Pio swój list z odpowiedzią wysłał 26 listopada 1914 roku. Potwierdzał w nim, że Giovina była rzeczywiście w wielkim niebezpieczeństwie i jedynie liczne modlitwy pozostawiły ją jeszcze przy życiu. Jednocześnie wyjaśniał, iż całkowite uzdrowienie nie jest możliwe, nie byłoby bowiem dobre ani dla samej chorej, ani dla jej otoczenia i zatrzymałoby wiele łask, które dzięki cierpieniu spływają od samego Boga. Tłumaczył przy tym, jaki jest sens cierpienia, pokornego niesienia krzyża wraz z Jezusem będącego często udziałem wielu chorych, czego i on sam mocno doświadczał w tym momencie.
Zwracał też uwagę swojej córki duchowej na grzech, który dotyczy wielu ludzi, a mianowicie na niechęć podporządkowania się zdaniu i opinii innych osób, które w danej kwestii mają dużo do powiedzenia, w konsekwencji czego jeszcze bardziej problematyczne jawi się wówczas pełnienie woli Bożej oraz przyjęcie Jego zaproszenia do wyrzeczenia się siebie, do wzięcia swojego krzyża, a nawet utraty własnego życia.
Ojciec Pio zachęca jednak swoją córkę duchową do odwagi, zapewnia bowiem, że Pan jest zawsze obecny i gotowy do wysłuchania jej próśb, a nawet najskrytszych pragnień. A skoro po swojej stronie ma takiego potężnego Przyjaciela, któż może przeszkodzić w drodze ku Niemu?
Komentarz br. Tomasz Protasiewicz OFMCap
„Głos Ojca Pio” [2/127/2021]
Brat Tomasz Protasiewicz – kapucyn. Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie.