Ojciec Pio dobrze wiedział, że natura ludzka po zlekceważeniu w raju przez człowieka słowa Boga, a następnie zabiciu Abla przez Kaina, jest wciąż taka sama. To prawda, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, na obraz i podobieństwo Miłości (za którą całe życie tęsknimy), ale obraz ten został w nas zniekształcony, a podobieństwo zamazane przez grzech. Wyszliśmy z łona Miłości, ale jesteśmy zranieni przez zło. Sami je czynimy i ono zewsząd nas atakuje. Starał się zatem dopomóc innym w odniesieniu zwycięstwa w tej odwiecznej walce.
Walka o człowieka
Niezmiernie interesujący jest fakt, że Ojciec Pio, rozpoczynając na polecenie swego kierownika duchowego swój duchowy dziennik (przerwany jednak po dwóch wpisach), opowiada o wizji, która miała ogromny wpływ na jego powołanie i duchową drogę.
„Moja dusza została nagle porwana i uniesiona – pisze Ojciec Pio – tak że mogła oczyma umysłu ujrzeć to, co niewidoczne dla zwykłych oczu”. Przez duchowego przewodnika Ojciec Pio został poprowadzony w tej wizji na ogromne pole i dowiedział się od niego, że ma stoczyć ciężką walkę. Walce tej przyglądali się aniołowie oraz złe duchy. W pewnym momencie przestraszony Pio ujrzał przeciwnika – olbrzymią, szkaradną, budzącą grozę postać. „Widok ten przeraził moją biedną duszę – pisze – która poczuła, że życie w niej zamarło. […] Zbladłem, zadrżałem i doświadczyłem takiego strachu, że niemal z przerażenia upadłem na ziemię. Przewodnik podtrzymał mnie za ramię”. Ojciec Pio zrozumiał, a jego przewodnik go o tym zapewnił, że jedyną mocą, którą może przeciwstawić się w walce z szatanem, jest bezgraniczna ufność pokładana w Bogu. Nabrał ducha i rozpoczął walkę. Zwyciężył, a przeciwnik uciekł ku przerażeniu demonów, a radości duchów niebieskich. Za to zwycięstwo Ojciec Pio – nadal w wizji – otrzymał nagrodę, koronę o niespotykanym pięknie. Jednak po chwili przewodnik zdjął mu ją ze skroni, mówiąc, że ma dla niego jeszcze piękniejszą, ale by ją zdobyć, musi stoczyć jeszcze wiele bitew, wiele walk. Od tej pory Ojciec Pio zrozumiał, że jego powołaniem jest odważna duchowa walka, duchowa walka ze złem – nigdy z człowiekiem, ale o człowieka!
Powołaniu temu był wierny przed długie lata swej kapłańskiej posługi – pośród wyzwań, prób i prześladowań. Zawsze pragnął tylko jednego: tryumfu Bożej miłości w ludzkich sercach. Stał się sługą tej miłości, cierpiąc ukrzyżowanie z Chrystusem, prowadząc kierownictwo duchowe – w konfesjonale czy listownie – godzinami spowiadając, jednając grzeszników z Bogiem oraz niosąc ulgę w cierpieniu na duszy i ciele wszystkim potrzebującym.
Na ratunek rodzinie
Obraz ojca, jaki zostawił nam po sobie Święty z San Giovanni Rotondo, dużo mówi o jego osobowości, charakterze, ale też o stylu budowanych przez całe życie relacji. Ojciec kocha i wymaga, wspiera i stawia wyzwania, jest gwarantem sprawiedliwości, lecz także okazuje niekończące się miłosierdzie, a nade wszystko pragnie, aby jego dzieci żyły w pokoju, zgodzie i wzajemnej miłości, w jedności.
Chrystus Pan – jak mówi Pismo Święte – oddał życie, aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno (por J 11,52). W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus błagał Ojca, aby Jego uczniowie wzajemnie się miłowali, aby byli jedno, a świat w ten sposób poznał prawdziwego Boga. Ta Chrystusowa modlitwa żyła w sercu Stygmatyka. Pragnął on nade wszystko jedności człowieka z Bogiem oraz pojednania między braćmi w imię Boże.
W jedność ludzkiej rodziny – był tego świadomy Ojciec Pio – uderzają przede wszystkim spory i walka o dobra materialne, chęć dominacji nad innymi, plotki, fałszywe oskarżenia, manipulowanie innymi ludźmi, brak przebaczenia. Lekarstwem na to wszystko jest doświadczenie bezinteresownej Bożej miłości, a drogą do pokonania zła – bezgraniczne zawierzenie Bogu, który w krzyżu Chrystusa daje nam moc, mądrość i wolność dziecka Bożego.
Spór o majątek, o spadek głęboko podzielił rodzinę Raffaeliny Cerase, którą Ojciec Pio prowadził duchowo w latach 1914-1915. Zapis jej kierownictwa duchowego obejmuje drugi tom Listów Ojca Pio. W 1889 roku umiera matka Raffaeliny, a w 1904 roku jej ojciec. Od tego czasu rodziną wstrząsa spór o spadek i niemałe dobra rodzinne. Raffaelina cierpi z powodu konfliktu ze swym bratem Matteem, a także ze względu na spory finansowe z innymi członkami rodziny. Dochodzi nawet do tego, że Matteo Cerase wyrzuca Raffaelinę i Giovinę, jej siostrę, z ojcowskiego domu i przez siedem lat (od 1907 roku) obie muszą, błąkając się po Włoszech, szukać dla siebie dachu nad głową. W tym trudnym okresie Raffaelina poznaje korespondencyjnie Ojca Pio, prosząc go o doprowadzenie do zgody w rodzinie oraz kierownictwo duchowe.
Nie znamy dobrze wszystkich kroków podjętych przez Ojca Pio na rzecz pojednania w rodzinie Cerase, wiemy jedynie z listów, że Ojciec Pio zapewnia Raffaelinę o żarliwej modlitwie w tej intencji, pisze do różnych osób i interweniuje. Mniej więcej po roku różnorakich zabiegów Ojca Pio dochodzi do porozumienia, Raffaelina jedna się z bratem, bratową, a nawet z siostrą wraca do rodzinnego domu w Foggii, zaś przywrócenie pokoju w rodzinie przypisuje Ojcu Pio.
W trosce o dzieci duchowe
Jak bardzo plotki i fałszywe oskarżenia potrafią zniszczyć więzi międzyludzkie, przekonał się chyba każdy z nas. Nie była od nich wolna też grupa kobiet gromadząca się wokół Ojca Pio, która z czasem przekształciła się w pierwszą Grupę Modlitwy. Wśród przychodzących na cotygodniowe spotkania kobiet i dziewcząt pojawiły się zazdrość, zawiść, rywalizacja.
Wspólnotowe spotkania z Ojcem Pio zainicjowała Rachelina Russo. Początkowo polegały one przede wszystkim na wysłuchaniu konferencji duchowej Stygmatyka. Z czasem, gdy Ojciec Pio stwierdził, że poszczególne osoby są na to duchowo gotowe, sam wyznaczał im terminy osobistych spotkań i rozmów. Niektóre córki duchowe wzywał do siebie nawet codziennie, z innymi nie rozmawiał osobiście całe tygodnie. Wywoływało to niezrozumienie i wiele negatywnych emocji.
Ojciec Pio proponował swym córkom duchowym drogę, która miała przeprowadzić je przez wszystkie etapy duchowego wzrostu. Po czasie duchowych „słodyczy” przychodził okres oczyszczenia i próby. Wtedy poszczególne córki duchowe widziały, że inne dusze zajmują ich miejsce i cieszą się ogromną uwagą Ojca. Większość córek akceptowała pedagogikę kierownika duchowego, nawet jeśli czyniły to z ogromnym trudem, niektóre natomiast buntowały się, zwracając się przeciwko tym, które były bliżej Ojca Pio.
Wiele zazdrości doświadczyła przede wszystkim Cleonice Morcaldi, która przez długie lata mogła się cieszyć szczególną bliskością Ojca Pio. Święty chciał, aby nazywała go „mamusią”. Często do niej pisał, odpowiadając na jej niemal codzienne liściki. Postawa Ojca Pio względem Cleonice nie przez wszystkich była rozumiana. Nie brakowało tu podejrzeń, oskarżeń i obmów. Jedna z wcześniejszych córek duchowych oskarżyła nawet publicznie z tego powodu Ojca Pio o niemoralność przed biskupem Maccarim.
Ojciec Pio potrafił z jednej strony okazać zrozumienie swym duchowym córkom, a nawet być wyrozumiały dla ich uwidaczniających się wad, zawsze był pełen dyskrecji i taktu. Z drugiej strony jednak, mimo pojawiających się wątpliwości co do właściwego kierowania duszami, umiał być konsekwentny i nie schodzić z raz obranej w Bożym świetle drogi. Choć czas próby odsłaniał wiele niedoskonałości prowadzonych córek, to większość z nich rozpoczynało trudną i wymagającą drogę. Z czasem potrafiły docenić wymagania ojcowskiej miłości swego kierownika i na nowo, z oczyszczonym i przemienionym sercem, zintegrować się z modlącą się pod przewodnictwem Ojca Pio wspólnotą.
Środowisko miłości chrześcijańskiej
Listy Ojca Pio do córek duchowych są świadectwem duchowego programu, w którym kluczowy jest aspekt pokory, uniżenia i wewnętrznego ogołocenia się, a także przyjęcia łaski Bożej prowadzącej do doświadczenia autentycznie ewangelicznych więzi w siostrzano-braterskiej wspólnocie. Prowadzone przez Ojca córki potrafiły odczytać duchowe znaki na swej życiowej drodze i przekraczać własne uprzedzenia i wady, by dzieląc się swym doświadczeniem, tworzyć środowisko chrześcijańskiej miłości. Ojciec Pio nigdy nie wymagał, aby wyrzec się swych ludzkich cech, ale by je przemienić w ogniu miłości Chrystusa.
W swej posłudze spowiednika czy kierownika duchowego Ojciec Pio spotykał się także z osobami, które przeżywały wielkie trudności z przebaczeniem krzywd. Znana jest historia pewnego mężczyzny, który przybył do Ojca Pio i powiedział mu, że w żaden sposób nie potrafi przebaczyć swemu ojcu tego, czego od niego doświadczył. Ojciec Pio stwierdził, że nie może mu tego dnia udzielić rozgrzeszenia i polecił, aby wrócił za dwa tygodnie. Do tego czasu mężczyzna miał powtarzać Ojcze nasz, zmieniając słowa o odpuszczeniu win: „Ojcze nasz… nie odpuszczaj mi moich win, jako i ja nie odpuszczam moim winowajcom”. Mężczyzna wrócił do Ojca Pio nie za dwa tygodnie, ale po dwóch dniach, mówiąc, że nie może się modlić w ten sposób, ponieważ modliłby się o własne potępienie. Ojciec Pio odpowiedział: „A o co modliłeś się do tej pory? Słowa były inne, ale ich sens ten sam! Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy… A nie odpuszczałeś”. Słowa te tak wstrząsnęły gościem Ojca Pio, że skruszył swe serce i tego dnia odszedł już z rozgrzeszeniem i przebaczeniem w sercu.
Brak przebaczenia, skrywany w sercu żal lub jawnie okazywana złość – twierdził Ojciec Pio – bardziej szkodzi temu, kto doznaje tych uczuć, niż osobie, ku której są skierowane. Zatwardziałość i uraza są jak rak, nowotwór, który zżera człowieka od środka. Potrzebne jest uzdrowienie, będące często nie mniejszym cudem niż uzdrowienie ciała. O takie cuda Ojciec Pio się modlił, w tych intencjach ofiarował swe cierpienia z wiarą, że w nieskończonej miłości Chrystusa, w Miłości ukrzyżowanej, jest źródło wszelkiej łaski zdolnej oczyścić i przemienić wewnętrznie każdego człowieka.
Walka, którą każdego dnia prowadził Ojciec Pio, to oddawanie własnego życia Miłości – z gotowością do każdej ofiary, poświęcenia, cierpienia, w ufności i zawierzeniu. Przez długie lata swego życia Stygmatyk oglądał często tryumf tej Miłości, która potrafi swymi słodkimi więzami przezwyciężyć wszelką ludzką wrogość i pokonać każdą szatańską sztuczkę, by zbudować piękną wspólnotę Bożych dzieci.
Tekst Maciej Zinkiewicz OFMCap
„Głos Ojca Pio” [135/3/2022]
Brat Maciej Zinkiewicz – kapucyn, doktor filozofii. Dyrektor wydawnictwa „Serafin” i redaktor naczelny „Głosu Ojca Pio”. Wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie.