Mężczyźni Świętego Józefa, Przymierze Wojowników, Męskie Plutony Różańca, Bracia Zmartwychwstania, Bractwo Świętego Pawła, Mężczyźni Pustelni i wiele, wiele innych – męskie wspólnoty katolickie wyrastają w różnych częściach Polski jak grzyby po deszczu. Dlaczego mężczyźni je tworzą? Ponieważ czują konkretny głód – męski głód Boga.
Jestem mężczyzną, zakonnikiem, kapucynem i doświadczam niesamowitego daru życia we wspólnocie mężczyzn, którzy każdego dnia na pierwszym miejscu stawiają Boga i relację z Nim. Każdy z osobna i wszyscy razem! Wiem, że jak każdy mężczyzna potrzebuję męskich wzorców przeżywania wiary i mierzenia się „po męsku” z trudami dnia codziennego. Z ogromną radością kibicuję także tym mężczyznom, którzy „żyjąc w świecie”, chcą uczyć się coraz lepiej przeżywać swoją męskość, nie wstydząc się wiary! Znają trudności na tej drodze, wiedzą, czego im potrzeba i działają!
Rozpoznanie taktyczne
Mężczyzna, który chce być naprawdę sobą, musi wiedzieć, kim jest. Banał? A jednak nie! Nic bowiem innego jak kryzys męskości, który na różne sposoby przetacza się po naszych czasach, przynagla wielu mężczyzn do działania, czyli do szukania siebie samych. Członkowie Przymierza Wojowników na swojej stronie internetowej postawili bardzo trafną diagnozę: „W dzisiejszym świecie, w dobie kryzysu męskości, kryzysu ojcostwa, potrzebna jest przestrzeń dla rozwoju mężczyzny. Nie zawsze tę przestrzeń może odnaleźć w swoim domu rodzinnym. Brakuje wzorców, a męska przyjaźń jest dziś często wyśmiewana. Mężczyzna potrzebuje mężczyzn, by móc się rozwijać”.
Nie jest odkryciem to, że młodzi uczą się od starszych, czerpią z ich doświadczenia, starają się ich naśladować w dobrym. Oby zawsze tak było! Jednakże w dzisiejszych czasach radykalnie zmienił się sposób podchodzenia do wielu wyzwań, które dotykają nas na co dzień. Młody mężczyzna, jeśli nie widzi w swoim ojcu, wujku, dziadku czy starszym bracie przykładu człowieka, który nie uchyla się przed trudnościami, pozostaje wierny danemu słowu (także przysiędze małżeńskiej!), potrafi „przyjąć na klatę” własne błędy, z czasem gubi bardzo ważną cechę swojej męskiej natury. Każdy z nas, mężczyzn, jest w głębi serca wojownikiem, który potrzebuje wzorców i zdrowej, męskiej inicjacji, a to wszystko może się doskonale rozwinąć w relacji do Ojca, który nigdy nas nie zawiedzie.
O co chcesz walczyć?
Misja tych grup, pomimo ich różnorodności, jest bardzo wyraźna. Bractwo św. Pawła, mające cztery oddziały w Trójmieście i okolicy, wyjaśnia na swojej stronie internetowej, że jest nią „osiągnięcie pełni dojrzałości męskiej, która uwidoczni się w postawie oddawania życia za bliskich, ojczyznę. Celem jest zbudowanie osobistej relacji z Jezusem Chrystusem”.
Choć powyższe słowa są dość lapidarne, to jednak – moim zdaniem – trafnie oddają misję większości podobnych wspólnot. Droga, na której mężczyźni chcą ją realizować, może być różnie ukształtowana, jednak cele są zasadniczo te same. Daniel Staszak z Olsztyna tak opisał mi swoją motywację wstąpienia do Wspólnoty Męskiej: „Potrzeba trwania we wspólnocie zrodziła się z potrzeby wzmocnienia walki duchowej, jaką w dzisiejszym świecie mężczyzna musi prowadzić, aby być bliżej naszego Ojca, a zarazem, aby sam był dobrym Ojcem, mężem. Także trwanie we wspólnocie z braćmi daje mi poczucie, że w tej walce nie jestem osamotniony, że mam podobne problemy, wątpliwości, wady – a poprzez czerpanie z różnorodności bogactwa duchowego mężczyzn tworzących wspólnotę, mam możliwość rozwoju swojej wiary”.
Może to zabrzmi nieco absurdalnie, ale w świecie mężczyzn nie wystarczy „być osobą płci męskiej” – trzeba być prawdziwym Bożym wojownikiem, który nie ucieka przed wyzwaniami i potrafi uklęknąć przed Bogiem Ojcem. Jeśli nie podejmie się starań o taką postawę, kryzys męskości będzie narastał, bo świat, choć mężczyzn bardzo potrzebuje, jednocześnie ich nie wyszkoli. Postęp cywilizacyjny, choć w wielu aspektach bardzo pożyteczny, podając mężczyznom „na talerzu” gotowe rozwiązania, sprawia jednocześnie, że z czasem nie potrafią już oni we właściwy sposób o nie walczyć. Gdy się do tego doda panujący dziś coraz powszechniej brak honoru oraz poczucia obowiązku i odpowiedzialności, to trzeba sobie uświadomić, że jest o co walczyć.
Metody walki
Walka o męskość nie jest jedyną cechą wspólną wspomnianych grup. Łączy je przede wszystkim relacja do Boga – Ojca, którego potrzebują, Syna, którego naśladują, i Ducha, w którego mocy chcą się stawać prawdziwymi, Bożymi mężczyznami!
„Męskie spojrzenie na wiarę, jak i sama duchowość jest inna niż u kobiet, dlatego męskie grono wspólnotowe wraz z dobrym kapłanem daje dobry fundament w formacji współczesnego faceta – kontynuuje Daniel Staszak. Na spotkaniach dzięki rozważaniu słowa Bożego i adoracji możemy zrozumieć, co w nas się dzieje, co mówi nasz Ojciec oraz jak pogłębiać i umacniać wiarę”.
Narzędzia, którymi się posługujemy, mają swój konkretny, duchowy wymiar. Nawet jeśli robi się coś na pozór czysto „świeckiego”, można tę czynność wykonywać w perspektywie duchowego wzrostu! Oto optyka, której uczą siebie nawzajem członkowie wielu męskich wspólnot, wybierając się razem w góry, organizując nocne marsze czy spływy kajakowe. Bóg jest obecny między nimi zarówno podczas wspólnej modlitwy, jak i gry w piłkę, słuchania muzyki na koncercie czy pomocy koledze w przeprowadzce...
Dobór narzędzi i metod walki to także kwestie, które musi rozważyć duszpasterz. Opiekun męskiej wspólnoty Vera Virtu z Wejherowa – o. Dariusz Szymaniak OFM – zapytany przeze mnie o znaczenie podobnych wspólnot i specyfikę posługi duszpasterskiej, zauważył: „Wspólnoty te są znakiem czasów. Pokazują męski głód Boga, ale i wielką odwagę w wyznawaniu wiary w męskim duchu. Potrzeba męskiej formacji do bycia chrześcijańskim mężczyzną, dlatego staramy się czynić i głosić dobro, angażując się świadomie m.in. w życie Kościoła.
Posługiwanie takiej wspólnocie jest specyficzne, ponieważ tworzą ją sami mężczyźni. A męski duch, jak i to, co konstytuuje mężczyzn, są bardzo wymagające. Facet lubi konkret, żeby wszystko zostało jasno powiedziane, ale też potrzebuje działania. To jest wojownik. Dlatego też podejmujemy różne inicjatywy, by ta męska wiara objawiała się poprzez czyn. Czerpiemy z ducha i przekuwamy to w konkretne dzieło, mówiąc najprościej. A to owocuje w życiu rodzin i konkretnych mężczyzn”.
Doświadczony wojownik
Poszukiwanie autorytetów jest jedną z tych cech, które bardzo dobrze uwidaczniają się w męskich grupach katolickich. Na mnie robi to największe wrażenie. Być może wielu Czytelników widywało już w różnych częściach Polski plakaty rozpowszechniane przez wspólnotę Mężczyzn Świętego Józefa i powiązane z nią grupy: zapraszają one na spotkania z gościem specjalnym – człowiekiem wyjątkowym, który może podzielić się cennym doświadczeniem i jest autorytetem godnym wysłuchania. Poszukiwanie i zapraszanie do siebie ludzi, od których chcemy się czegoś nauczyć, jest bardzo dobrą praktyką, ponadto pomaga przełamać niepotrzebną barierę pozornej niedostępności wynikającej z popularności. Kryzys autorytetów pozostaje dziś kwestią chyba zupełnie oczywistą, stąd (przez analogię) ich poszukiwanie też powinno być bezsporne. Mężczyźni Świętego Józefa wyznaczają tu bardzo dobry, godny naśladowania standard.
Miejsce w szeregu
Nie wszystkie męskie wspólnoty są stale otwarte na przyjmowanie nowych członków. Czasem na rozpoczęcie formacji trzeba poczekać. Przykładowo Kompanie Braci Lew Judy (powiązane z Męskimi Plutonami Różańca) na swojej stronie internetowej rzetelnie informują, która z nich jest aktualnie gotowa do przyjęcia nowych członków. Takie ograniczenie może wynikać z przeżywanego przez daną wspólnotę programu formacyjnego. Nie trzeba się tym zrażać, ale z pewnością warto chwilę poczekać na kolejny „pobór” lub rozejrzeć się w okolicy za inną męską alternatywą.
Miejsc w szeregach męskich wspólnot katolickich jednak nie brakuje, a z pewnością cieszy fakt powstawania nowych grup. Sam doświadczam, że walka o własną męską tożsamość, o męskie serce i wiarę owocuje. Ufam, że wielu mężczyzn będzie o tym świadczyło!
Tekst Wojciech Czywczyński OFMCap
"Głos Ojca Pio" [111/2/2018]
Wojciech Czywczyński – kapucyn, brat zakonny, magister teologii, wicedyrektor Wydawnictwa Serafin i zastępca redaktora naczelnego „Głosu Ojca Pio”.