Żyjemy w niepokornych czasach. Nasza cywilizacja cierpi na pandemię zbyt wysokiego mniemania o sobie. Tak trudno jest „oceniać jedni drugich za wyżej stojących od siebie”, co zalecał św. Paweł Apostoł w Liście do Filipian. Dzisiaj człowiek coraz częściej kieruje się prawami rynku i nie liczy się z dobrem czy potrzebami innych. Świat lansuje karierę, pozycję społeczną, prestiż, sławę, bogactwa materialne, przyjemności zmysłowe, jednym słowem, wszystko, co kojarzy się z użyciem i hedonizmem. Stąd też przyjmowanie postawy pokory wzbudza wiele wątpliwości...
Tymczasem pokora jest cechą bardzo cenioną. W przeszłości wyróżniała ona ludzi wielkiego formatu oraz świętych, dzisiaj zaś – niejako na przekór ideologii głoszonej w mediach – jest coraz częściej uznawana za kluczową cechę nowoczesnych i skutecznych liderów. Prezesi wielu korporacji szukają zdolnych do wdzięczności pracowników, których ona cechuje. Osoby pokorne potrafią bowiem docenić innych ludzi i budować dobry, zgrany zespół. Uczciwe podejście do własnej wiedzy i zdolności staje się kluczem do dobrego zarządzania.
Jak się okazuje, pokora to nie przestarzała cnota, ale warunek duchowego i psychicznego zdrowia. Podczas sympozjum naukowego grupa lekarzy psychiatrów próbowała odpowiedzieć na pytanie: Dlaczego w naszych czasach jest tak wiele chorób psychicznych? Jeden z profesorów powiedział wprost: „Ponieważ ludzie nie potrafią być pokorni. Początkiem zaburzeń psychicznych jest myślenie o sobie, egoizm, ambicje, ciągłe szukanie siebie, drapieżność w dążeniu do popularności”. Potwierdził to znany holenderski psycholog i psychoanalityk, dr Gerard van den Aardweg, który stwierdził: „Pokora jest warunkiem uzyskania dojrzałości duchowej oraz psychicznej”.
Poznanie i praktyka
Człowiek pokorny ma odwagę przyznania się do prawdy o sobie, umie dostrzegać w sobie zarówno zalety, jak i wady. Ma świadomość własnej niewystarczalności i jest gotowy do pełnienia Bożej woli. Wynika to z dobrej relacji z Bogiem, doświadczenia Jego miłości i troski. Święty Tomasz z Akwinu twierdził: „Cnota pokory polega na utrzymywaniu się w obrębie własnych ograniczeń”. Jest ona zatem lekarstwem na pychę, lubowanie się w zaszczytach i pragnienie panowania nad innymi.
Pokora to prawda. Człowiek może zachłysnąć się potęgą swej wiedzy, odkryć, przemyśleń… Z rozumu może uczynić bóstwo, ostateczny punkt odniesienia. Potrzebny jest dystans do wykształcenia i wiedzy. Prawdziwa mądrość uczy pokory. Bez niej wszystkie pozostałe cnoty są hipokryzją.
Najlepszym dowodem prawdziwej wielkości człowieka jest przeświadczenie o własnej małości. Pokora jest matką olbrzymów – pisał Gilbert Keith Chesterton – warunkiem autentyczności wszystkich cnót oraz przemienienia w Chrystusie. Ma wysoką wartość i nadaje człowiekowi szczególne piękno. Kto nisko siedzi, nie ma skąd spaść – mawia powiedzenie ludowe. Człowiek koniecznie musi uznać się za nikogo, aby wszystko znaleźć w Bogu. Są dwie kwestie – pouczał św. Antoni z Padwy – które powinny naprowadzać na pokorę: ubóstwo naszego istnienia oraz szybko uciekające życie.
Pokora to stan charakteryzujący osoby o obniżonym skupieniu na sobie i podwyższonej uwadze skierowanej na innych. Ponieważ posiadają rzetelną ocenę własnej wartości i osiągnięć, a także dobrze znają swoje ograniczenia, niedoskonałości, błędy i luki w wiedzy, twardo stąpają po ziemi. Nie oznacza to, że gorzej myślą o sobie, ale poświęcają na to mniej czasu.
Pokora i pewność siebie nie wykluczają się wzajemnie. Pokorni mogą być pewni swoich mocnych stron i umiejętności. Potrafią dostrzegać braki, wyzwania i możliwości rozwoju. Umieją lepiej słuchać, są zdolni do większej współpracy i empatycznego stylu przewodzenia innym. Przyjmują wszystkich bez porównań i rywalizacji. Znają swoje talenty i dzielą się nimi z innymi. Są hojni w dawaniu swojego czasu. Doceniają też to, co otrzymują, i okazują wdzięczność.
Nie boją się ośmieszenia ani porażek, ponieważ swoje poczucie wartości budują na tym, co wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Nie porównują się z innymi, ponieważ zawsze prowadzi to do złych skutków: wywyższania się albo poczucia niższości, rozgoryczenia i frustracji. Pokorni chętnie wybaczają innym, są otwarci na współpracę i pomaganie. Uciekają od perfekcjonizmu, uznają własne ograniczenia i liczą się z tym, że inne osoby mogą ulepszyć ich dzieła. Potrafią zmienić zdanie, przyznać się do błędu i prosić o przebaczenie. Prawdziwa pokora oznacza bowiem odważną, aktywną i nieustanną służbę Bogu, sobie i bliźniemu.
Żeby poznać cnotę pokory, trzeba stać się pokornym. Święta Teresa z Ávila pisała: „Moim zdaniem, jeden dzień spędzony na poznawaniu siebie, nawet jeśli okupiony jest wielkim cierpieniem i wysiłkiem, jest dużo wspanialszą łaską daną przez Boga niż wiele lat spędzonych na modlitwie”.
Przykład i Boże nauczanie
Stałym punktem odniesienia w pracy nad cnotą pokory jest pokorne serce Jezusa. „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2,5-11). W czasie ziemskiego życia obrał ostatnie miejsce, tak że nikt nie może Mu go odebrać. „Pan Jezus w swoim ziemskim życiu – pisał Jan Paweł II – nie dążył do zdobycia władzy, nie ubiegał się o sukces i karierę, nie chciał panować nad innymi. Przeciwnie, wyrzekł się przywilejów wynikających z Jego równości z Bogiem, przyjął postać sługi i stał się podobny do ludzi, posłusznie wypełnił zamysł Boga Ojca aż do śmierci na krzyżu. Pozostawił w ten sposób Kościołowi i swoim uczniom cenne pouczenie”. Chociaż jest to niedościgły wzór pokory i ubóstwa, winniśmy starać się go naśladować.
Jezus w Ewangelii św. Marka stwierdził: „Kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich” (Mk 10,43). Miarą dojrzałości i wielkości jest stawanie się maluczkim i umiejętność uznania siebie za sługę wszystkich. „Otóż Ja jestem pośród was jako ten, kto służy” (Łk 22,27). Te słowa wskazują prawdziwą pokorę, która polega na logice Królestwa Niebieskiego: kto sam siebie poczytuje za najniższego, w oczach Bożych jest najwyższy. Im bardziej święta jest prawda, tym pokorniejszy powinien być ten, kto ją głosi.
Pokora wynika także z naszej słabej kondycji i pochodzenia. Mówi o tym św. Paweł Apostoł: „Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga” (1 Kor 1,26-29).
Co więcej, Jezus pochwala pokorę podczas modlitwy: „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam». Natomiast celnik stał z daleka, i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika». Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,9-14).
Pokora powinna wzrastać w miarę, jak człowiek przybliża się do Boga. Kiedy jej brakuje, nie ma też duchowego fundamentu, co grozi upadkiem. Nie należy jednak pragnąć o własnych siłach wznosić się coraz wyżej, ponieważ jest to rodzaj pychy. Doceniona zostaje bowiem tylko prawdziwa cichość serca.
Życie codzienne i duchowe
Jeśli chodzi o życie codzienne, specjaliści od duchowości wyróżniają cztery poziomy pokory: woli, rozumu, ducha i wobec dóbr zewnętrznych. Natomiast wzrost duchowy domaga się, wedle św. Ignacego Loyoli, przejścia jej trzech stopni. Pierwszy z nich polega na unikaniu grzechów śmiertelnych i walce o stan łaski uświęcającej. Jest on koniecznie potrzebny do zbawienia. Kto go osiągnie, może wejść na drugi, na którym unika się grzechu powszedniego. W tym stanie człowiek zachowuje obojętność względem rzeczy stworzonych i jednakowo przyjmuje zdrowie i chorobę, bogactwo i ubóstwo, pochwałę i wzgardę. Wreszcie trzeci rodzaj pokory wzywa do heroicznego naśladowania Chrystusa w ubóstwie, cierpieniu, zniewagach i wzgardzie ze względu na doskonałą miłość do Niego. Ten rodzaj pokory cechuje świętych, którzy stali się czcicielami Chrystusa i Jego gorliwymi naśladowcami.
Marie-Gérard Dubois, długoletni opat wspólnoty trapistów w La Trappe, przekazał interesujące spostrzeżenia dotyczące świętości i pokory mnichów. Młodzi mnisi tylko pozornie wyglądają na uniżonych, ci w wieku średnim nie wyglądają na świętych i rzeczywiście nimi nie są, natomiast starzy i duchowo dojrzali rzeczywiście są pokorni, chociaż nie okazują tego na zewnątrz. Spostrzeżenie to można uogólnić i odnieść do każdego człowieka: pokora dojrzewa z wiekiem. Jest cnotą najtrudniejszą do zdobycia, ponieważ nic wolniej nie umiera niż pragnienie myślenia dobrze o sobie.
Mówi się też, że pokora to cecha ludzi inteligentnych. Człowiek posiadający ogromną wiedzę zdaje sobie sprawę z tego, jak dużo jeszcze nie wie. Stąd też im więcej ma w sobie pokory, tym więcej mądrości jest w stanie przyswoić. Ona bowiem sprawia, że jest otwarty, ciekawy i poszukujący. Lew Tołstoj, klasyk literatury rosyjskiej i światowej, intelektualista i myśliciel, mówił: „Wiedza daje pokorę wielkiemu, dziwi przeciętnego, nadyma małego. Nic tak nie ogranicza prawdziwej wiedzy jak przekonanie, że się wie to, czego się nie wie”.
Vademecum prawdziwej pokory
Pokora to próba obiektywnej i realistycznej oceny samego siebie, spojrzenia na siebie oczami Stwórcy. Jej praktykowanie stwarza Bogu przestrzeń do działania, a człowiekowi przynosi konkretne owoce: koi duszę, poprawia zdolności przewodzenia innym, pomaga w samokontroli, zwiększa wydajność w pracy i przyczynia się do lepszych relacji interpersonalnych. Ponadto czyni bardziej uczciwym, doceniającym innych i pewniejszym siebie. Zjednuje sympatię ludzi.
-
Poznaj prawdę o sobie, która mówi, że jesteś kochanym dzieckiem Boga, ale również grzesznikiem potrzebującym Bożej pomocy. Módl się: „Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mojej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza” (Ps 131,1-2).
-
Okazuj codziennie Bogu wdzięczność za dary zwyczajne, duchowe, okazjonalne, trudne.
-
Poznawaj swoje mocne i słabe strony, zalety i wady.
-
Nie bój się krytyki i traktuj ją jako szansę na rozwój i zmianę. Po analizie przyjmuj tylko to, co jest w niej prawdziwe i zasadne. Sztuką jest sprostać krytyce, a jeszcze większą przyjąć ją z pokorą.
-
Nie bój się wyzwań. Planuj swój czas i zadania. Praktykuj dobre cechy charakteru.
-
Bądź gotowy na porażki, nie bój się przegranych, lecz umiej podnieść się i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nawet najlepsze wizje wymagają korekty. Umiej się przyznać do błędu – ten się nie myli, kto nic nie robi. Trening czyni mistrza.
-
Działaj w grupie, czyli szukaj mądrej rady, inspiracji, pomocy, współdziałania. Otwieraj się na innych, słuchaj ich pomysłów i proponuj własne. Wspólnymi siłami możecie dojść dużo dalej.
-
Pomagaj, ale i daj sobie pomóc. Znając swoją wartość i ograniczenia, zwracaj uwagę na innych. Wszystkie działania podejmuj w zgodzie z własnym sumieniem i samopoczuciem. Mów jak najmniej o sobie. Przyjmuj drobne irytacje z dobrym humorem. Nie rozpamiętuj wad innych ludzi.
-
Unikaj porównywania się z innymi, poniżania i krytykowania siebie czy innych.
Tekst br. Robert Krawiec OFMCap
GOP [149/5/2024]
brat Robert Krawiec – kapucyn, krajowy koordynator Grup Modlitwy Ojca Pio.