Historia stygmatów Ojca Pio wciąż rozgrzewa serca i umysły. Ostatnio coraz częściej mówi się o kolejnym, zazwyczaj przemilczanym cudzie, czyli o ich zniknięciu. Nie mamy bowiem świadomości, że ich nienaturalne „zagojenie się” bez pozostawienia choćby najmniejszych śladów czy blizn, jest takim samym dowodem ich nadprzyrodzonego pochodzenia, jak pojawienie się na ciele.
San Giovanni Rotondo żyło świętowaniem kolejnej rocznicy kapłaństwa Ojca Pio. Upalny letni dzień 10 sierpnia 1923 roku powoli dobiegał końca. Wieczorem po skromnych uroczystościach Stygmatyk odprawiał nieszpory w starym kościółku Santa Maria delle Grazie. Nic nie zapowiadało tego, co miało wydarzyć się za chwilę...
Młody brat Pio, jak każdy obywatel Włoch, był zobowiązany do służby wojskowej. Mimo że był kapłanem-zakonnikiem i zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi, w wyniku czego otrzymał trzecią kategorię wojskową, i tak został powołany w szeregi szarozielonej armii.
Ojciec Pio znany jest na całym świecie z różnorodności darów mistycznych otrzymanych od Boga, zwłaszcza ze stygmatów, z ogromu cierpienia znoszonego z pokorą, z posługi niezmordowanego spowiednika czy daru nieustannej modlitwy, aż po ofiarę z samego siebie w jedności z ofiarą Chrystusa, celebrowaną podczas mszy świętej. Jednak czy to wszystko, co dziś możemy powiedzieć o jego niepowtarzalnym powołaniu? Czy w swym kapłańskim sercu nie nosił on jeszcze innego pragnienia, dzięki któremu mógłby służyć w Kościele i dla Kościoła?
Ojciec Pio w ujawnianiu na piśmie swego wewnętrznego życia i swoich relacji z Panem Bogiem nie kierował się ani kaprysem, ani próżną satysfakcją, ani jakimkolwiek innym powodem. Co więcej, jeśli miałoby to od niego zależeć, nikt – poza spowiednikami i kierownikami duchowymi – nie wiedziałby nic o jego wewnętrznym świecie i sekretach duszy.
Przyjaźń to cenny dar, który odgrywa w życiu ludzkim niezmiernie ważną rolę, o czym zapewne nikogo nie trzeba przekonywać. Od przyjaźni nie stronili również święci. W ich gronie znajdziemy Ojca Pio, który odnalazł ją w osobie swego kierownika duchowego, o. Agostina z San Marco in Lamis.
Nowe wydanie przedstawia zagadnienie pokory w życiu chrześcijańskim. W temat wprowadza artykuł zachęcający do odrzucenia stereotypów i pokazania siły wewnętrznej, jaką daje praktykowanie tej cnoty.
Czytaj więcejZnałeś mnie, Padre, zanim ja p…
Spojrzałam na kalendarz z uśmiechn…
Moja historia zetknięcia się z Ojc…
Przemówienie prezydenta Stanów…
Byliśmy młodzi, beztroscy, razem p…
W każdej chwili może umrzeć – s…
Jest dzisiaj pewna, że powrót mę�…
Rozpoznał mnie wśród wielu osób…
Nie należałam do praktykujących k…
Mam 31 lat, a od 10 lat jestem sko…
Pewnego dnia mama, gdy siedziała na…