800-lecie „Pieśni słonecznej” św. Franciszka
O kosmologii św. Franciszek miał takie wyobrażenie jak przeciętny człowiek epoki. Ale niebo – jako sklepienie niebieskie ze wszystkimi jego elementami – było dla niego zawsze przypomnieniem o Stwórcy wszystkich bytów duchowych i materialnych. Również to, co materialne, zachęcało go do wielbienia Boga, o czym zaświadcza jego „Pochwała stworzeń”.
Podczas gdy ruchy heretyckie negowały pochodzenie materii od Boga, św. Franciszek wychwalał Go za cały świat, za byty duchowe i materialne. Nigdy nie wchodził w konfrontację z herezją, ale z radością przyjmował czystą Ewangelię i głosił ją na różne sposoby. „Pochwała stworzeń” jest tego najlepszym dowodem, będąc jednocześnie wielkim pomnikiem włoskiej liryki. Do słów tej pieśni św. Franciszek skomponował także melodię, lecz jej zapis się nie zachował. Poruszony niezwykłością ziemskich żywiołów, wychwalał w niej wszechmoc i dobroć Boga oraz zapraszał wszystkich do wierności Stwórcy i pokornej służby poprzez życie w pokoju.
Piękno i uwielbienie Boga
Pierwszym i najważniejszym elementem widocznym na niebie, dostrzeganym i kontemplowanym przez św. Franciszka, było Słońce. Widział w nim nie tylko dobroczynne światło, ale również bezpośrednie odniesienie do Boga, który stworzył je dla ludzi:
„Pochwalony bądź, Panie mój, z wszystkimi Twymi stworzeniami,
a szczególnie z panem bratem Słońcem,
bo światłem dnia jest i oświecasz nas przez niego.
I jakże jest piękny i promienny z wielkim splendorem:
Ciebie, Najwyższy, daje nam wyobrażenie.
Pochwalony bądź, Panie mój, przez siostrę Księżyc wraz z gwiazdami:
na niebieś uformował bezcenne i jasne, i piękne”.
Ciekawe, że spośród wszystkich stworzeń, poprzez które i z powodu których św. Franciszek uwielbiał Boga, tylko czterem z nich przypisał miano pięknych. Dla niego piękne były: Słońce, Księżyc, gwiazdy i ogień, będące na swój sposób źródłem światła.
Połączenie piękna i światła jest niezwykle inspirujące. Doświadczenie piękna w różnych jego wymiarach budzi w człowieku uczucie zachwytu, wywołuje uniesienie i błogość. Dlatego ważna jest – również w wymiarze psychicznym, po prostu dla podniesienia nastroju – zdolność dostrzegania rzeczy pięknych, szczególnie w stworzeniu, niezależnie od pogody, czego zresztą uczy sam św. Franciszek w dalszej części swojej pieśni:
„Pochwalony bądź, Panie mój, przez brata Wiatr,
i przez powietrze, i pochmurną, i pogodną, i każdą aurę,
bo Ty w każdy czas stworzeniom Twoim dajesz utrzymanie”.
Nawet w pochmurnej pogodzie można dostrzec jakieś jej zalety, a staje się to łatwiejsze, kiedy człowiek we wszystkim znajduje powód do uwielbienia Boga. Chodzi o to, by aktualne doświadczenie stawało się okazją do skierowania myśli w postawie uwielbienia ku Bogu, który nas utrzymuje na Ziemi i „daje nam miłosierdzie i łaskę w stosownej chwili” (por. Hbr 4,16). Ponadto warto sobie uzmysławiać, że dopóki niebo nad nami, to znaczy, że żyjemy!
Lekcja przyrody
Biograf św. Franciszka, Tomasz z Celano pisał: „W pięknych rzeczach poznawał Najpiękniejszego; bowiem wszystko, co dobre, wołało do niego: «Ten, który nas uczynił, jest najlepszy». Po śladach wyciśniętych w rzeczach wszędzie szedł za Ukochanym, ze wszystkiego robił sobie drabinę prowadzącą do Tronu”. To znaczy, że piękno stworzenia uczyło go czegoś o Bogu, Stwórcy wszystkich istnień, i kierowało zawsze jego myśl ku Niemu: patrzył na stworzenie, a myślał o Bogu. Po prostu przyroda udzielała mu lekcji o Stwórcy. Szczególnie Słońce, panujące na firmamencie nieba, dawało mu wyobrażenie o Chrystusie, który jest Panem, dlatego nazwał je nie tylko bratem, ale „panem bratem”. Ono przypominało mu o „litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju” (Łk 1,78-79).
Kto z wiarą patrzy na świat stworzony, rzeczywiście wiele może się nauczyć. Skoro Bóg poprzez Słońce oświeca dzień, a poprzez Księżyc i gwiazdy rozświetla noc, znaczy to, że nie ma takiego mroku, którego On, stwórca tych świetlistych elementów przyrody, nie byłby w stanie rozjaśnić. Święty Franciszek przeczuwał to już u początków swojego nawrócenia, skoro w znanej modlitwie przed krucyfiksem u Świętego Damiana prosił najwyższego Boga, aby rozjaśnił ciemności jego serca. Wiedział, jak ważne jest światło, bez którego człowiek nie jest w stanie widzieć tak w wymiarze fizycznym, jak i duchowym. Dlatego w „Liście do wiernych” przestrzegał, aby nie dawali się zwodzić szatanowi, który pozbawia jasności spojrzenia. O takich ludziach pisał: „ślepi są, bo nie widzą prawdziwego światła, Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Słońce zawsze przypominało mu o prawdzie, którą wyznał sam Jezus: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12).
Wezwanie do pięknego życia
W życiu chrześcijańskim chodzi nie tylko o to, żeby mieć światło dla siebie i nie błądzić, ale by być „światłem świata” (Mt 5,12). Tego właśnie oczekuje Jezus: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,14). Nie chodzi o to, by błyszczeć, ale by dawać światło. Bo piękne jest nie to, co błyszczy, ale co świeci. Jak Słońce poprzez swoje światło daje wyobrażenie o Bogu-Światłości, tak człowiek jest wezwany do tego, by dawał wyobrażenie o Bogu będącym miłością. Papież Benedykt XVI w swoim przemówieniu do całej rodziny franciszkańskiej zwrócił się z takim właśnie apelem: „Bądźcie świadkami piękna Boga!”.
Święty Franciszek znajduje najlepszy sposób na dawanie tego świadectwa w „duchowym rodzeniu” Jezusa. We wspomnianym już „Liście do wiernych” wyjaśnia, że kiedy trwamy w jedności z Bogiem, „nosimy Go w sercu i ciele naszym przez miłość oraz czyste i szczere sumienie, i rodzimy Go przez święte działanie, które ma świecić innym jako przykład”. Bo piękno i światło jest tam, gdzie objawia się Jezus. A objawia się On przez każdą dobrą postawę, każdy dobry gest i każde dobre słowo, które są jak epifania. Życie człowieka przemienionego przez łaskę, a więc noszącego w swoim duchu Jezusa, wraz z jego świętym działaniem – ożywionym przez Ducha i dlatego świętym – jest objawieniem Boga.
Stąd też piękne życie, z Jezusem w centrum, jest żywym świadectwem Jego piękna, które w naturalny sposób świeci przed ludźmi. Tak oto, już nie tyle Słońce daje wyobrażenie o Bogu, ale przypomina Go sam człowiek noszący w sobie obraz i podobieństwo Jego Syna. Ostatecznie o to właśnie chodzi, aby ci, którzy kochają Boga, byli dla zagubionego świata „jak słońce wschodzące w swym blasku” (Sdz 5,31) i kierowali swe oczy w stronę nieba, które przypomina o życiu wiecznym.
Andrzej Zając OFMConv
[GOP 151/1/2025]
ojciec Andrzej Zając – franciszkanin, doktor teologii, nauczyciel akademicki, rekolekcjonista, tłumacz, wydawca. Autor tomików wierszy i książek.