Dobrego dnia z Ojcem Pio
29 MARCA: Dopóki twoje serce jest wierne Panu, On nie dozwoli, by ciężar utrapienia przewyższał twoje siły.
Uniwersalne lekarstwo © Yoke liang Tan | Dreamstime Stock Photos

Uniwersalne lekarstwo

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

 

Z najnowszego raportu Światowej Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowanego 4 września 2014 roku dowiadujemy się, że co 40 sekund jedna osoba popełnia samobójstwo. Polskie statystyki są równie zatrważające. W 2013 roku aż 6100 osób odebrało sobie życie, tj. prawie 2000 więcej niż w roku poprzednim. Okazuje się, że więcej ludzi popełnia samobójstwo (ok. 16 każdego dnia), niż ginie w wypadkach samochodowych.

Twórca logoterapii, psychiatra Viktor E. Frankl twierdził, że każda epoka posiada własne choroby, na które musi znaleźć odpowiednie lekarstwo. Jakiej recepty potrzebuje człowiek XXI wieku zmagający się z niepewnością jutra, chronicznym zabieganiem, brakiem czasu, poczuciem samotności, pogonią za sukcesem oraz brakiem radości z tego, czego doświadcza?

Recepta
Badania naukowe z psychologii pozytywnej wykazały ścisły związek pomiędzy praktykowaniem wdzięczności a redukcją symptomów depresyjnych. Innymi słowy, fakt zauważania i wyrażania dobra wiąże się z lepszym samopoczuciem, wyższą samooceną, wzmocnieniem poczucia sensu życia i chęcią budowania więzi społecznych. Według badań profesora Roberta A. Emmonsa z Uniwersytetu Kalifornijskiego oraz Michaela E. McCullougha z Miami w Coral Gables na Florydzie osoby, które okazywały wdzięczność, chętniej podejmowały różnego rodzaju wyzwania, lepiej radziły sobie ze stresem, dłużej spały i częściej angażowały się w aktywności prozdrowotne (np. ćwiczenia). Zatem trudno nie zgodzić się z tezą, że wdzięczność jest balsamem dla ludzkiej psychiki i może być skutecznym antidotum na współczesne dolegliwości człowieka.

Geneza problemów
Psychologowie empirycznie badający zagadnienie wdzięczności nie zauważają jednak, że jest ona również lekarstwem dla ducha. Aby to odkryć, należy najpierw uważnie przyjrzeć się genezie ludzkich problemów, używając nieco innych narzędzi – perspektywy biblijnej.

Już na pierwszych stronach Pisma Świętego, gdy czytamy opowieść o stworzeniu świata, napotykamy ważną katechezę o wdzięczności. Bóg hojnie obdarza człowieka nie tylko pięknem świata materialnego, ale ofiarowuje mu także cenny dar wolności, poczucia sensu, troskę o ziemię oraz to, co najcenniejsze: swoją obecność i miłość.

Oprócz tych wielkich darów człowiek otrzymuje ważną wskazówkę: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2,16-17). Choć nie wiemy, ile było drzew w rajskim ogrodzie, bowiem jest to literacka metafora obfitości, z pewnością ich liczba wystarczała, aby człowiek czuł się spełniony i szczęśliwy. Co więcej, postawiony najwyżej w hierarchii stworzenia, to właśnie on otrzymał godność i możliwość rozporządzania wszelkim stworzeniem. Mógł korzystać z tego bogactwa według „swojego upodobania”: nikt mu nie wyznaczał, kiedy, ile i jak. Z jakichś jednak powodów sprzeciwił się swemu Dawcy.

Upadek z nieposłuszeństwa
Rozdział trzeci Księgi Rodzaju opisuje upadek Adama i Ewy. Zanim jednak nasi prarodzice weszli w tzw. „grzech nieposłuszeństwa”, coś wcześniej musiało się wydarzyć. Pomału przestali doceniać to, co otrzymali. Być może szybko przyzwyczaili się do posiadanego dobra, a z czasem uznali je za własne? A może zaczęli uważać, że ono im się po prostu należy, bo na nie ciężko zapracowali? Prawda jest taka, że odwrócili się nie tylko od błogosławieństwa, ale również od jego źródła – Boga. Następnie popadli w iluzję, że są w stanie znaleźć i zbudować szczęście o własnych siłach, poza Bogiem i Jego mądrością. Przestali więc słuchać Bożych wskazówek i w konsekwencji zaczęli przekraczać granice dobra.

Czy współczesny człowiek nie ulega podobnej iluzji budowania własnego szczęścia poza kręgiem miłości i obecności Boga? Jak często doświadczając błogosławieństwa, ulegamy fałszywemu przekonaniu, że ono nam się po prostu należy lub że na nie zasłużyliśmy. Jak łatwo i szybko przyzwyczajamy się do wygód, dobrobytu, pomyślności, zapominając, że wszystko tak naprawdę jest łaską. Coraz trudniej przychodzi nam cieszyć się prostymi radościami, takimi jak: dobre słowo, posiłek, spacer, uśmiech, obecność przyjaciela, muzyka czy wędrówka po górach. Choroba współczesnego człowieka nie polega wyłącznie na utracie błogosławieństwa, ale przede wszystkim na zagubieniu pozytywnej relacji do Stwórcy, który jest jedynym i ostatecznym źródłem każdego dobra.

Balsam dla ducha
Dlatego wdzięczność staje się balsamem nie tylko dla „ciała” (w relacjach międzyludzkich), naszej psychiki, ale również jest leczniczym środkiem dla naszej „duszy”, która utraciła kontakt ze źródłem Miłości. W Piśmie Świętym często spotykamy zachętę do wyrażania wdzięczności wobec Boga: „Złóż Bogu ofiarę dziękczynną” (Ps 50,14). W Nowym Testamencie św. Paweł przypomina: „Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!” (Ef 5,20). „Umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności” (Kol 2,7). „A w sercach waszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteście w jednym ciele; a bądźcie wdzięczni” (Kol 3,15). W Ewangelii św. Łukasza znajduje się opowieść o dziesięciu trędowatych uzdrowionych przez Jezusa, z których tylko jeden okazał wdzięczność (Łk 17,11-18). A wreszcie samo wyrażenie „Eucharystia” (które pochodzi z języka greckiego) znaczy tyle, co „dziękczynienie”. Przychodząc więc na niedzielną liturgię, każdy wierzący jest zaproszony do kontemplacji dobra i błogosławieństwa w swoim życiu; więcej nawet – do odkrywania źródła tego błogosławieństwa: „Dobrze jest dziękować Panu i śpiewać imieniu Twemu, o Najwyższy” (Ps 92,2). Przeżywana w relacji do Boga wdzięczność pozwala dostrzec, że nasze zasługiwanie związane z mozolną i ofiarną pracą tak naprawdę bazuje na pierwotnej zasłudze samego Boga, który jest źródłem każdego życia, czasu, zdolności, dobrych pragnień itd.

W książce pt. Wdzięczność. Najtańszy bilet do szczęścia Liv Larsson stwierdza: „W autentycznej wdzięczności tkwi niesamowita moc – odpowiednio wyrażona i przyjęta działa ona zazwyczaj jak prawdziwy zastrzyk witaminowy. Jest jak pokarm dla naszych relacji: miłosnych, z kolegami z pracy i z przyjaciółmi”. Zgadzam się z przemyśleniami autorki, ale chcę dopowiedzieć, że prawdziwa wdzięczność jest czymś więcej. Prowadzi ona bowiem do źródła dobra – samego Boga. Łączy się z kontemplacją (łac. contemplari – zauważanie), a ona zauważa nie tylko to, co widoczne dla oka, ale również to, co widoczne dla ducha. Trudno jest więc rozdzielać dar od dawcy, jak również wdzięczność od duchowości. Jedno wypływa z drugiego. Tak jak nie można wyobrazić sobie zdrowej duchowości bez wdzięczności, tak też nie można wyobrazić sobie pełnej wdzięczności bez relacji do ostatecznego źródła dobra – Boga.

Piotr Kwiatek

"Głos Ojca Pio" [93/3/2015]


PIOTR KWIATEK kapucyn, doktor psychologii. Członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Psychologii Pozytywnej (IPPA) oraz The Gestalt Therapy Institute of Philadelphia (GTIP). Prowadzi badania z zakresu psychologii pozytywnej i formacji. Autor książek: "Kochaj Boga i nie bój się być szczęśliwym", "Ucieszyć się życiem. Cztery okna wdzięczności".

Ostatnio zmieniany poniedziałek, 18 lipiec 2016 14:32

Nowy numer "Głosu Ojca Pio"

Głos Ojca Pio 146 (2/2024)

Głos Ojca Pio 146 (2/2024)

Nowy numer podejmuje temat nawrócenia. Autorzy artykułów i świadectw pokazują, w jakich momentach życia Bóg podaje rękę i z jakich opałów potrafi człowieka wyciągnąć.

Czytaj więcej

        


 

REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE

  1. Świadectwa
  2. Intencje do Ojca Pio

REKLAMA

WIDEO

Newsletter