Uważa się, że w życiu nie ma przypadków. Przekonuje o tym historia aktora Shii LaBeoufa, który propozycję wcielenia się w rolę Ojca Pio otrzymał, gdy potrzebował pomocy w życiu zawodowym, a jeszcze bardziej w osobistym. O przygotowaniach do udziału w filmie oraz zaznajamianiu z wiarą katolicką i postacią Stygmatyka opowiada kapucyn, brat Alexander Rodriguez, jego przewodnik duchowy.
Rozmawia Joanna Świątkiewicz
Dlaczego kapucyni postanowili przyjąć Shię LaBeoufa do swego klasztoru i pomóc mu w przygotowywaniu się do roli Ojca Pio?
Zgodziliśmy się na to i przyjęliśmy Shię w naszej parafii Old Mission Santa Inés, ponieważ chcieliśmy mu pomóc. Jego kariera aktorska chyliła się ku upadkowi, ale on postanowił o nią zawalczyć. Spotkał się z Ablem Ferrarą na wideo czacie, podczas którego reżyser przedstawił mu postać Ojca Pio i pomysł na film, jaki planował nakręcić. Po wstępnym zapoznaniu się z założeniami scenariusza, uznaliśmy, że możemy wprowadzić aktora w nasz sposób życia: modlitwę, wspólnotę i pracę na rzecz mieszkańców parafii. Naszym zamiarem było pokazać mu także św. Franciszka z Asyżu, aby mógł lepiej zrozumieć, dlaczego jesteśmy wspólnotą zakonną i dlaczego Ojciec Pio był kapucynem.
Co więcej, Shia pragnął stać się lepszym człowiekiem, dlatego bez problemu zapoznaliśmy go z wiarą katolicką. Chcieliśmy mu przedstawić Boga, a on był na to otwarty. Jako kapucyni jesteśmy gotowi przyjąć każdego, kto Go szuka i pragnie pokutować.
Czy był powód, dla którego opieka nad Shią i zadanie wtajemniczania go w świat wiary katolickiej zostały powierzone właśnie Bratu?
Czterech braci przygotowywało Shię do tej roli i do zostania katolikiem: br. Jude Quinto, ks. Bobby Barbato, ks. James Johnson i ja. Spośród wymienionych najważniejszą rolę pełnił br. Jude: towarzyszył Shii w przygotowaniach i katechezie, ale po kilku tygodniach musiał wrócić do swojej prowincji w Denver w Kolorado.
Po jego wyjeździe postanowiłem osobiście pomagać Shii. W ten sposób zostałem jego najbliższym towarzyszem na ścieżkach wiary. Stało się to w naturalny sposób, ponieważ jesteśmy w podobnym wieku i miałem doświadczenie w kierownictwie duchowym. Nikt nie przydzielił mi tego zadania.
Jakie wrażenie zrobił na Bracie Shia podczas pierwszego spotkania?
Kiedy przybył do nas po raz pierwszy, nie poznałem go ze względu na długie włosy i brodę. Pierwszy raz usłyszałem o nim mniej więcej w 2008 roku, kiedy na ekrany wszedł film „Transformers”. Doszły mnie również słuchy, że po tym filmie wiódł nieszczególnie udane życie. Nie miałem jednak pojęcia, co konkretnie się z nim działo, ponieważ nie jestem na bieżąco z nowinkami filmowymi i telewizyjnymi.
Przedstawił nas sobie br. Jude, od którego dowiedziałem się, że Shia przygotowuje się do głównej roli w filmie o Ojcu Pio. Nie mogłem pojąć, po co on powstaje, ponieważ na początku XXI wieku istniały już dwie inne produkcje na ten temat.
Na czym polegała rola Brata jako przewodnika po wierze katolickiej?
Shia pomimo swoich ogromnych trudności postanowił być lepszym człowiekiem, dlatego przystąpił do RCIA, czyli Obrzędu Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych, żeby zostać katolikiem. Polega on na odbyciu kilkumiesięcznego kursu katechetycznego, z którym wiąże się częste uczestnictwo we mszy świętej, aby sprawdzić, czy dana osoba jest gotowa wstąpić do wspólnoty Kościoła.
Kiedy się o tym dowiedziałem, pomogłem mu zrozumieć podstawy wiary, takie jak modlitwa, Eucharystia czy misterium paschalne.
Czy Shia był pojętnym uczniem?
O tak, był bardzo dociekliwy. Próbował zrozumieć, na czym polega wiara i fenomen Ojca Pio. Postać zakonnika pociągała go, ponieważ czuł, że ich życie jest podobne. Po otrzymaniu stygmatów Ojciec Pio z powodu nieporozumień przez kilka lat miał zakaz publicznego sprawowania funkcji kapłańskich. Z takiej samej przyczyny przerwał karierę Shia. Obydwaj cieszyli się sławą i doświadczyli wielu pokus. I najważniejsze: Bóg przyciągnął do siebie Shię za sprawą Ojca Pio. Gdyby Abel Ferrara z propozycją roli Ojca Pio nie pojawił się w momencie, gdy aktor szukał ukojenia w jakiejś duchowości, ten nigdy nie zostałby katolikiem.
Dużo rozmawialiśmy też o scenariuszu. Shia oglądał starsze filmy o Ojcu Pio i konsultował się z reżyserem. Był to czas, kiedy i ja zacząłem pomagać, przekazując mu listy Ojca Pio. Celem filmu było pokazanie tego, czego nie udało się osiągnąć w pozostałych dwóch produkcjach, czyli powód, dla którego Ojciec Pio otrzymał stygmaty. Abel Ferrara chciał ujawnić przed światem to, o czym dotąd się nie mówiło, nie umieszczało w biografiach, bo być może nie zostało wcześniej odkryte. Starał się pokazać Ojca Pio jako cierpiącego sługę, który całkowicie oddał się ludziom, najpierw podczas pierwszej wojny światowej i później w San Giovanni Rotondo, a rany Chrystusa otrzymał właśnie dlatego, żeby przyciągnąć ich do Boga. Nie można zrozumieć Ojca Pio bez poznania ludzi, dla których cierpiał. Właśnie oni zostali pokazani w filmie.
Co sprawiło, że zostaliście przyjaciółmi?
Shia przyjaźni się z wieloma kapucynami. Natomiast my staliśmy się bliskimi przyjaciółmi, ponieważ pracowaliśmy razem przy filmie. Zazwyczaj to ja pytam go, jak się czuje i co mogę dla niego zrobić. Obecnie jego priorytetem jest opieka nad córką i bycie dobrym mężem.
Shia nie ufa aktorom ani Hollywood. Tylko z kilkoma znanymi mu osobami utrzymuje bliższe relacje. Jeśli potrzebuje wsparcia, kontaktuje się z kapucynami, a konkretnie ze mną. Uważam, że życie jest bezcenne. Dlatego ważne jest wspieranie człowieka, który gotowy jest je porzucić z powodu oskarżeń. Nie można odmówić mu pomocy. I my ją daliśmy.
Kiedy Brat otrzymał propozycję zagrania w filmie o Ojcu Pio? Czy Shia miał z tym coś wspólnego?
O udział w filmie poprosił mnie Abel Ferrara jeszcze w czasie, gdy pomagałem Shii w przygotowaniach do roli. Ponieważ zdążyliśmy się poznać i dobrze dogadywaliśmy się ze sobą, lepiej dla reżysera było wybrać zakonnika mówiącego po angielsku, z którym aktor mógłby pracować także podczas kręcenia zdjęć.
Miałem zagrać duchowego towarzysza Ojca Pio. Do dzisiaj pamiętam scenę, w której mówię do niego, że bez sakramentów nie można żyć wiarą.
Jak to jest trafić z klasztoru na plan filmowy i grać u boku gwiazd kina?
Praca z Shią, a potem z Ablem Ferrarą była dla mnie bardzo odkrywcza. Kręciliśmy w miejscach, w których mieszkał Ojciec Pio lub je odwiedzał, gdy był młody, np. w San Marco la Catola, gdzie przygotowywał się do kapłaństwa. Następnie przenieśliśmy się do Monte Sant'Angelo, czyli do miasteczka św. Michała Archanioła, którego Stygmatyk był wielkim czcicielem.
Odwiedziliśmy również San Giovanni Rotondo, aby poznać tamtejszych kapucynów i być przy relikwiach Ojca Pio. Zależało nam także na zrobieniu zdjęć w jego sypialni, gdzie doświadczał ataków szatana. Były to bardzo ważne sceny filmowe, ponieważ Abel Ferrara chciał pokazać działanie złego ducha na Ojca Pio zanurzonego w stworzonym przez Boga świecie dobra, którym niestety rządzi polityka. Stąd nakręcone zostały także zamieszki na tle politycznym i społecznym, jakie miały miejsce w San Giovanni Rotondo.
Czy podczas pracy w filmie występowaliście z Shią we wspólnych scenach? Aktor pomagał Bratu w występach przed kamerą? Ponoć obydwaj wprowadzaliście zmiany w scenariuszu?
Nakręciliśmy razem wiele scen, przede wszystkim mszę świętą Ojca Pio. Jeszcze zanim polecieliśmy na zdjęcia do Włoch, Shia pomagał mi przygotować się do zadania aktorskiego. Po prostu powiedział, żebym był sobą i zachowywał się jak najbardziej naturalnie. Wówczas opowiadana przeze mnie historia przekona odbiorców.
Już na planie filmowym Shia zaproponował reżyserowi, aby pozwolił mi zagrać siebie zamiast napisanej wcześniej roli. I on się na to zgodził. Nie ingerował w moje poczynania na planie filmowym.
Było nawet odwrotnie: wprowadzał zmiany w scenariuszu w oparciu o to, co mu zasugerowałem. Co więcej, nakręciliśmy sceny, których wcześniej nie zaplanowano, jak na przykład tę dotyczącą sakramentów, o której wspomniałem.
Czy nie miał Brat obaw przed współpracą z Ablem Ferrarą, który we wcześniejszych filmach dał się poznać jako obrazoburca?
Ponieważ znałem Abla Ferrarę i przeczytałem scenariusz, miałem przeświadczenie, że ten film przekroczy oczekiwania widzów. I to się spełniło. Było też pewne, że wielu osobom on się nie spodoba. Ale film jest tak dokładny, jak to tylko możliwe. Abel Ferrara chciał być dosłowny i pokazać wszystko, co przydarzyło się Ojcu Pio i pomogło mu w osiągnięciu osobistej świętości.
Przyglądał się Brat, jak Shia wciela się w postać Ojca Pio. Czy w jego kreacji dało się zauważyć coś szczególnego?
Zapewne to, jak do tej roli solidnie się przygotowywał. Shia wcześniej przeczytał otrzymane ode mnie najważniejsze listy Ojca Pio do jego kierowników duchowych. Zapoznałem go również z księdzem, który pokazał mu, jak należy właściwie odprawiać mszę w rycie trydenckim. Następnie zaprowadziłem go do egzorcysty, aby ten pouczył go o działaniu diabła i wyjaśnił, czym jest opętanie, ponieważ Ojciec Pio walczył z siłami ciemności przez całe swoje życie.
W jakich okolicznościach dowiedział się Brat, że Shia postanowił przejść na katolicyzm? Co wpłynęło na podjęcie przez niego takiej decyzji?
Jak wcześniej wspomniałem, im głębiej Shia poznawał Ojca Pio i wcielał się w jego rolę na planie filmowym, tym mocniej Bóg przyciągał go do siebie. Działo się to w sposób, jakiego się nie spodziewał. Żadne słowa nie są w stanie tego opisać.
Jak Brat zareagował na tę wiadomość? I jak przyjęli ją pozostali kapucyni z klasztoru?
Cieszę się, że Ojciec Pio pomógł Shii. Efekty są widoczne. Wspólnocie kapucyńskiej było po prostu niezwykle miło towarzyszyć Shii w tym duchowym doświadczeniu. Z jeszcze większą radością niedawno uczestniczyliśmy w przyjmowanym przez niego sakramencie bierzmowania.
Czy Shia nadal jest blisko wspólnoty kapucyńskiej?
Shia jest blisko z kapucynami. Jest częścią naszej rodziny.
„Głos Ojca Pio” [GOP 146/2/2024]
BRAT ALEXANDER RODRIGEZ – kapucyn, gwardian, opiekun starszych braci i asystent do spraw powołań. Do zakonu wstąpił w wieku dwudziestu jeden lat, po ukończeniu szkoły średniej. W wolnym czasie składa komputery. Jego ulubioną modlitwą jest różaniec.