Dobrego dnia z Ojcem Pio
11 PAŹDZIERNIKA: Gdyby Pan sądził nas tylko według sprawiedliwości i prawa, pewnie nikt nie zostałby zbawiony.

Pożar w klasztorze

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Cisza i spokój są nieodzowne do prowadzenia modlitwy kontemplacyjnej. Wówczas słyszy się, jak Bóg przemawia w głębi człowieczego serca. Czasami jednak do napełnienia ludzkich myśli potrzebuje On gwałtownego działania. Siostry klaryski od wieczystej adoracji z kłodzkiego klasztoru doświadczyły na sobie, że zmianę w percepcji może wywołać także ogień.

Był piękny, słoneczny dzień. 9 kwietnia 2023 roku. Wiosna zaczęła nieśmiało zaglądać do okien, pobudzając nas do życia urokliwymi refleksami odbijających się w szybach promieni słonecznych. W naszych sercach gościła zaś błogosławiona błogość, ponieważ właśnie przeżywałyśmy uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego.

W wolnej chwili udałam się do pomieszczenia zwanego kancelarią, gdzie przeglądałam swoje lektury i notatki, żeby przygotować się do rekolekcji. Zwykle o wpół do szóstej wieczorem zaczynamy odmawiać nieszpory, ale tego dnia umówiłyśmy się, że dzwonek na modlitwy będzie dwadzieścia minut wcześniej, ponieważ najpierw chciałyśmy odmówić nowennę do Miłosierdzia Bożego. Skoro tylko zadzwonił, wyszłam do kaplicy, zostawiając wszystko na biurku.

Nieoczekiwany alarm
Ledwie uklękłam w klasztornej kaplicy, po sześciu minutach włączył się alarm przeciwpożarowy. Chociaż trwałyśmy już na modlitwie, poderwało nas na równe nogi. Zdezorientowane, pobiegłyśmy zobaczyć, co się dzieje. Dym zaprowadził nas do drzwi kancelarii, gdzie płonął ogień. Podjęłyśmy akcję ratowniczą. Wkrótce z pomocą przyszła nam straż pożarna. Okazało się, że nieszczęście spowodował wybuch zasilacza do laptopa.

To niecodzienne zdarzenie uwolniło wiele emocji. Trzeba było zmierzyć się z traumą, lękiem, łzami. W tym stanie spontanicznie uchwyciłam się słowa Bożego na dany dzień. Modlitwę rozpoczęłam od słów: „Głośno wołam do Pana, głośno Pana błagam. Wylewam przed Nim prośbę swoją, opowiadam Mu o swoim ucisku” (Ps 142,2-3). Po tym wezwaniu powolutku podnosiłam się z popiołu. Moje wołanie do Boga stopniowo nabierało innego koloru, po czym zamieniło się w słuchanie: „Ale dom Izraela zaufał Panu, On ich pomocą i tarczą!” (Ps 115,9). Aż w końcu wybrzmiały słowa: „Trzeba wam się powtórnie narodzić” (J 3,7b). „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa o tym życiu” (Dz 5,17). „Będę błogosławił Pana po wieczne czasy, Jego chwała będzie zawsze na moich ustach. Dusza moja chlubi się Panem, niech słyszą to pokorni i niech się weselą” (Ps 34,2-3).

Zamiast zgliszczy
Owa modlitewna rozmowa z Bogiem odmieniła moje postrzeganie! Dzięki niej spojrzałam na doświadczenie pożaru z zupełnie innej perspektywy. Przecież był okres Świąt Wielkanocnych! Jezus swoją męką, śmiercią i zmartwychwstaniem wysłużył nam nowe życie! Wystarczyło otworzyć oczy i dostrzec odradzającą się, piękną rzeczywistość. My jednak we wspólnocie wszystkie byłyśmy dotknięte szokiem spowodowanym ogniem. Żyłyśmy jak zatrwożeni apostołowie po śmierci Pana, zamknięci w Wieczerniku. Starałyśmy się często rozmawiać o naszym bolesnym przeżyciu. Chociaż stwierdziłyśmy, że wszystko ma sens, od razu tego nie rozumiałyśmy.

Tymczasem brat ogień – jak familiarnie nazywał go Święty Franciszek – nie ustawał w swoim powołaniu. Podpalał serca i ożywiał życzliwość wielu ludzi. Doświadczałyśmy namacalnie, jak działa przez nich Opatrzność: od dobrego, współczującego słowa, zapewnienia o modlitwie w naszych intencjach, poprzez pomoc w usuwaniu skutków pożaru i złożenie ofiary.

Gdy odparzony tynk zaczął odpadać, odkrył wady konstrukcyjne ścian. Odsłoniły się pęknięcia, szczeliny i ubytki w spoiwach cegieł, o których wcześniej nie wiedziałyśmy. Z każdym kolejnym dniem zaczęło docierać do nas to, co tak naprawdę się wydarzyło. Gospodarz domu czuwał nad nami. Wszystkie szczęśliwie przeżyłyśmy i doświadczamy wielkiej życzliwości naszych sióstr i braci.

W pożarze straciłam dużo swoich rzeczy, nad którymi pracowałam wiele lat, jednak zyskałam o wiele więcej, bo nieugięty ogień pokazał prawdę o mnie: na ile zaufałam Bogu Ojcu, który jest w niebie. Jakże zatem nie wołać za Świętym Franciszkiem: „Najwyższy, wszechmogący, dobry Panie, Twoja jest, chwała i cześć, i wszelkie błogosławieństwo. Pochwalony bądź, Panie mój, przez brata ogień, którym rozświetlasz noc: i jest on piękny, i radosny, i krzepki, i mocny”.

Tekst s. Maria Rafaela Sosnowska OCPA

„Głos Ojca Pio” [153/3/2025]


siostra Maria Rafaela Sosnowska – klaryska od wieczystej adoracji, ksieni klasztoru w Kłodzku. Zajmuje się służbą wspólnocie, jest też organistką. Lubi pracę w ogrodzie, interesuje się historią biblijną.

Ostatnio zmieniany czwartek, 22 maj 2025 17:11

Nowy numer "Głosu Ojca Pio"

Głos Ojca Pio 155 (5/2025)

Głos Ojca Pio 155 (5/2025)

Podejmuje temat końca ludzkiego życia i odchodzenia do wieczności. Przeczytamy w nim m.in. o tym, po co Jezus zstąpił do piekieł, czy zmarli nas widzą i...

Czytaj więcej

        


 

CZY * GŁOS OJCA PIO * JEST TYLKO O OJCU PIO?

WIDEO